wtorek, 26 lipca 2016

Znalezisko

Sześć dni temu dowiedziałem się czegoś trudnego .
Poczułem się tak , jak gdyby w moim życiu znalazł się odbezpieczony granat i nie bardzo panowałbym nad tym, kiedy wybuchnie .
Paradoksem jest to , że gdy ratowane było zdrowie osoby mi bliskiej jednocześnie doznało ono uszczerbku . 
Na dzień dzisiejszy medycyna nie zna metody pozbycia się tego czynnika ryzyka . Można jedynie monitorować stan , przeciwdziałać skutkom i leczyć objawy.
Prawdopodobnie doszło do tego pięć lat temu .
Gdybym dowiedział się o tym pięć lat temu ?
Pięć lat temu na pewno inaczej patrzyłem na świat .
Zapewne miałbym trudności przyjąć to ze spokojem .
Zapewne zareagowałbym bardzo gwałtownie i emocjonalnie .
Zapewne nie potrafiłbym wcale zaakceptować zaistniałej sytuacji .
Nie umiałbym pogodzić się z zaistniałym faktem .
Zapewne nie przypomniałoby mi się wtedy też odkrycie, którego dokonałem .
Ho , ho... dwadzieścia dwa lata temu .
Jako dziewiętnastoletni chłopak , aby zarobić parę złotych , nająłem się przy rozbiórce starego budynku mieszkalnego . Miałem wraz z innymi zaangażowanymi przy tym ludźmi, uprzątnąć pozostałe w tym budynku ruchomości . Odseparować śmieci od złomu , gruzu i drewna, które miało być jeszcze przeznaczone na opał .
Budynek miał blisko pięćdziesiąt lat parterowy z dwuspadowym dachem , kryty dachówką betonową . Wybudowany jednak bardzo oszczędnie przez co jego stan był już tak fatalny , że sypał się z każdej strony .
Cztery pomieszczenia na parterze i schody na strych , na którym były dwa pokoiki dodatkowo wygospodarowane na połowie jego powierzchni . Jednym z tych na poddaszu zajmowałem się ja . Pokoik z szarymi ścianami , które kiedyś były różowe ,o czym przekonałem się , gdy od ściany odsunąłem komódkę ,za którą ukazał się mi nie pokryty kurzem pierwotny kolor . Gdy odsuwałem rozeschnięty mebel od ściany , szuflada , która stanowiła w nim jedyny ruchomy element wysunęła się i wypadła z hukiem na podłogę . Ukazała się jej zawartość ; szczotka do włosów, czerwone nici na drewnianej szpulce i zeszyt .
Jak na zawartość kurzu w tym pomieszczeniu , rzeczy z szuflady były czyste .
Zaciekawienie wzięło górę , podniosłem zeszyt . Otworzyłem ... i zacząłem czytać .
Brulion zawierał kilkanaście odręcznie zapisanych wierszy . Nie były podpisane .
Na okładce nie było sygnatury . Nikt nie umieścił nazwiska , ani choćby imienia właściciela . Być może autora wierszy w nim zapisanych .
Jednym z nich , który mi się przypomniał w trudnym dla mnie momencie chcę się podzielić :

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz