wtorek, 31 stycznia 2017

Brzydkie słowo - sprzedaż .



Wielki, ogromny, wielopiętrowy supermarket, w którym kupicie wszystko. Szef przyjmuje do pracy nowego sprzedawcę, dając mu jeden dzień okresu próbnego żeby go przetestować.
Po zamknięciu wzywa szef nowego sprzedawcę do biura:
- No to ile dziś zrobił pan transakcji? - pyta sprzedawcę.
- Jedną, szefie.
- Co? Jedną?! Nasi sprzedawcy mają średnio od sześćdziesięciu do siedemdziesięciu transakcji w ciągu dnia! Co pan robił przez cały dzień? A właściwie to ile pan utargował?
- Trzysta osiemdziesiąt tysięcy dolarów.
Szefa zatkało.
- Trzy... sta osiem... dziesiąt tysięcy? Na Boga, co pan sprzedał?!
- No, na początku sprzedałem mały haczyk na ryby...
- Haczyk na ryby? Za trzysta osiemdziesiąt tysięcy?
- Potem przekonałem klienta ,,żeby wziął jeszcze średni i duży haczyk. Następnie przekonałem go, że powinien wziąć jeszcze żyłkę. Sprzedałem mu trzy rodzaje: cienką, średnią i grubą. Wdaliśmy się w rozmowę. Spytałem gdzie będzie łowić. Powiedział, że na Missouri, dwadzieścia mil na północ. W związku z tym sprzedałem mu jeszcze porządną wiatrówkę, nieprzemakalne spodnie i rybackie gumowce, ponieważ tam mocno wieje. Przekonałem go, że na brzegu ryby nie biorą, no i tak poszliśmy wybrać łódź motorową. Spytałem go jakie ma auto i wydusiłem z niego, że dość małe aby przewieźć łódź, w związku z czym sprzedałem mu przyczepę.
- I wszystko to sprzedał pan człowiekowi, który przyszedł sobie kupić jeden, jedyny haczyk na ryby?!
- Nieee. On przyszedł z zamiarem kupienia podpasek dla swojej żony. Zaproponowałem mu, że skoro w weekend nici z seksu to może pojechałby na ryby...

Nie ma się co śmiać, są ludzie, którzy są postrzegani jako urodzeni sprzedawcy, i są tacy, którzy swą pracę wykonują za karę. Pomiędzy nimi jest wielu merytorycznych fachowców (czytaj przeciętnych).

Moje doświadczenie zawodowe od zawsze związane jest z handlem, owszem zmieniały się branże. Zmieniałem stanowiska i zakresy obowiązków. Całe moje doświadczenie zawodowe to jednak praca w handlu. Na początku robiłem to, bo tak trafiłem i nie byłem z tego powodu wcale szczęśliwy raczej przymuszony. Kiedy natknąłem się na książkę, którą napisał Frank Betteger „Jak przetrwać i odnieść sukces w biznesie” zmieniłem swoje spojrzenie na moją pracę, a to spowodowało zmianę wyników, jakie miałem w pracy in plus. Skoro, aby podnosić kwalifikacje. Zbierałem doświadczenie zawodowe i wykorzystywałem je do ulepszania swojego warsztatu. To zaowocowało taką sytuacją, iż od kilku lat otrzymuję systematycznie kilka zaproszeń rocznie do współpracy od różnych firm. Szkolę współpracowników w firmie, bo lubię, bo ułatwia to naszą pracę oraz z dobrze pojętego egoizmu. Zdobyłem doświadczenie w tradycyjnym handlu oraz także w MLM i wiem jak nie łatwym, ale przy tym prostym jest to kawałkiem chleba. Wśród osób właśnie działających w MLM-ach często słyszę – my nic nie sprzedajemy. Wielu osobom sprzedaż kojarzy się jakoś negatywnie. W książce Katarzyny Bondy „Maszyna do pisania” spotkałem taki zwrot „brzydkie słowo sprzedaż”. Słowo nie jest brzydkie, ma taki charakter, jaki mu nadamy-cholera – to nazwa jednostki chorobowej użyta jako przekleństwo nosi negatywny ładunek przekazu. A sprzedaż-czy jest coś złego w wymianie dóbr, jaka występuje wśród ludzi. Tym bardziej że jest to działanie dobrowolne. Brakuje mi logiki w tym, że sporo ludzi oponuje co do zakazu handlu w niedzielę, a słowu sprzedaż przypisuje negatywne znaczenie. Ludzie uwielbiają kupować, a nienawidzą, żeby im sprzedawać. Z drugiej strony u osób, które dobrze radzą sobie w takiej pracy, upatruje się magicznych mocy, nadprzyrodzonych umiejętności i skrywanych sekretów. Albo też umiejętności manipulacji czy hipnozy. Jest jeden sekret sprzedaży, nie wiem, czy jesteście gotowi go poznać i czy na pewno powinienem go zdradzać.

                      Sekret jest taki, że nie ma żadnego sekretu.

Są ludzie, którzy mają bardziej rozwinięte cechy potrzebne dobremu sprzedawcy. Są też tacy, którzy to w sobie wykształcili. A ci, którzy nie mają ochoty się uczyć? No cóż, wśród nich niestety są ci, których etyka zawodowa zostawia wiele do życzenia. Sam wyszkoliłem kilkunastu ekspertów sprzedaży. Naprawdę można wykształcić w sobie umiejętności efektywnej sprzedaży. I nie trzeba się uciekać do manipulacji. Jednak żeby w ogóle posiąść taką wiedzę i ją wprowadzić w życie nieodzowne jest odpowiednie nastawienie. Nieodzowny jest odpowiedni sposób myślenia. Szacunek do innych ludzi. A poza tym nauka i jeszcze raz nauka, a potem? Praktykowanie nabytych umiejętności i pogłębianie wiedzy. Wszystkie zmiany mają źródło na poziomie świadomości, ale zachodzą w nieświadomości. Zegarek, jaki nosi 007, nie uczyni cię tak błyskotliwym, jakim jest najsławniejszy agent JKM. Perfumowanie się zapachem o nazwie Gabriela Sabatini nie spowoduje, że będziesz grać lepiej w tenisa. Nie dokonasz żadnych zmian w sobie za pomocą gadżetów. Możesz zrobić to wszystko taniej, bo nie musisz nabywać „magicznych” przedmiotów. Będzie to na pewno trudne, bo to tak jakbyś grał sam ze sobą w szachy. Jak już kiedyś wspominałem, zmiany nastąpią i nie zatrzymasz ich, ale możesz nadać im kierunek.

Dlaczego więc nie po to, aby stać się lepszym? Tylko od Ciebie zależy w czym.


     Więcej znajdziesz na:        http://czaszmian.net/