środa, 30 sierpnia 2017

Dzień nie tylko blogera

Czy potrafisz o poranku odczuwać radość i entuzjazm?
Optymizm, odwagę, akceptacje? Miłość i zaufanie?
Jakiż będzie ten dzień...?
Być może jesteś w stanie odczuwać dokładnie przeciwstawne emocje.
Ten dzień i tak będzie. Jaki???
Wydarzą się różne rzeczy i będą różne okoliczności.
Od Ciebie zależy, jak i czy na nie zareagujesz.
W dzień BLOGERA nie tylko blogującym CUDOWNEGO DNIA!
                                                                                                                   Remigiusz

wtorek, 8 sierpnia 2017

Klucz uniwersalny

Nie rozumiem.... On, ona-mnie nie rozumie. Takie często słyszę podsumowanie rozmowy.
Czy to między osobami w prywatnej relacji? Czy to w relacji z klientem?
Niestety dzieje się tak często. Ponieważ gdy opowiadamy, komuś o czymś. Posługujemy się naszym wyobrażeniem tej sytuacji czy przedmiotu. I błędnie zakładamy, iż nasze wyobrażenie będzie równie zrozumiałe czy sugestywne dla człowieka. Człowieka którego doświadczenia, paradygmaty (takie modne ostatnio słowo), uwarunkowania. Są zupełnie inne niż nasze i oczywiście, choć w pewnych środowiskach są podobne. To jednak każdy z nas filtruje je jeszcze na własny użytek. Przykładowo większość mieszkańców ziemi uznaje, że prawdziwą jest teoria o kształcie ziemi, według której ziemia jest płaska. Ha sprawdzałem waszą czujność oczywiście ta, w której ziemia jest okrągła.
Natomiast jeśli zaczniemy wchodzić w coraz mniejsze środowiska to wiedza, która jest szeroko znana wszystkim będącym częścią tego środowiska, staje się coraz bardziej wyspecjalizowana. Doświadczenia osobiste poszczególnych członków grup powodują zróżnicowane interpretacje wspólnej wiedzy. Zatem osoby z jednej rodziny nawet mogą inaczej odnosić się do tego samego zdarzenia. Dlatego właśnie niestety dochodzi do sytuacji, w których on, ona... nie rozumie.
Dlatego klient odchodzi bez zakupu a jeszcze dodatkowo zdegustowany obsługą.
A można skutecznie doprowadzić do zmiany tego przykrego scenariusza.
Unikaj przyjmowania założeń. Używaj języka zrozumiałego dla swojego rozmówcy.
Stwarzaj przestrzeń do odnalezienia wspólnie definicji pojęć, którymi się posługujemy.
To podstawowe z cech szacunku, jaki można okazać drugiemu człowiekowi.
Komunikacja skuteczna jest, wtedy gdy jest otwarta na drugiego człowieka.
Wtedy okazuje się, że jest faktycznie uniwersalny klucz.
Poznanie go powoduje, że drzwi się otwierają same.
Nie zachodzi potrzeba ich wyważania.

Zapraszam do studium komunikacji:

ISTOTA KOMUNIKACJI – NIE TYLKO DLA SPRZEDAWCÓW
Czternaście intensywnych godzin, podczas których nawet przerwy są ćwiczeniami.

www.czaszmian.net

wtorek, 18 lipca 2017

Skuteczność?!!


Kiedy rozmowa schodzi na temat edukacji, czytania.
Spotykam się często z takim pytaniem — jak to robisz?
Statystyczny Polak czyta jedną książkę rocznie. Skoro tak to ja przeczytałem od początku roku książek na jakieś trzydzieści lat naprzód.
Są dwa elementy, które mają, ogromny wpływ na to, jak skutecznie robimy coś w życiu.
Te dwa elementy to podstawowe kryteria wyników naszego działania w każdej dziedzinie życia na prawie każdej jego płaszczyźnie.
Otóż pierwszym jest wynikający z zarządzania sobą w czasie nadanie odpowiedniego priorytetu temu działaniu. I cóż z tego zapyta ktoś, skoro to mi nie sprawia przyjemności i jest dla mnie trudne. To właśnie drugi element – aby coś było dla nas przyjemnością, musimy nauczyć się to robić sprawnie, a wtedy zacznie nas to działanie satysfakcjonować.
Nie daje nam satysfakcji pocenie się przy pracy a jej efekt. Czyli gdy efekt pracy nas zadowala, to czujemy, że wysiłek został nam zrekompensowany.
Jeśli czytanie sprawia Ci trudność, to naucz się czytać szybko. Tym bardziej że zajmuje to bardzo mało czasu.
Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki można w od razu podwoić szybkość czytania.
A w wyniku treningu, czyli tak naprawdę używania tej umiejętności będziesz czytał kilkukrotnie szybciej niż dotychczas.
Ja na dzień dzisiejszy osiągam sześćset pięćdziesiąt słów na minutę.
Proszę, napisz, jak Ty uważasz?
Czy wdrożenie tych wskazówek jest w stanie podnieść Twoją skuteczność?

czaszmian.net

środa, 5 lipca 2017

Sabotaż?

….
-Chcesz osiągnąć cel?
-Tak.
-Zatem co powinieneś robić, jaki być, żeby to osiągnąć?
-Powinienem być jak pocisk, nie do zatrzymania.
-To dlaczego sabotujesz swoje poczynania?- Jego oczy zrobiły się ogromne.
….
Bardzo często robimy sobie pod górkę, gdy chcemy coś, osiągnąć a nieświadomie istnieje w nas sprzeczność. Wewnętrzne przekonanie, że pewne z naszych celów się wykluczają bądź przy najmniej kłócą. Często spotykany przypadek-rodzina i praca. Problem, który sam kiedyś też miałem.
Chciałem być dla rodziny i zapewnić jej bezpieczeństwo i komfort materialny. Czułem wciąż dyskomfort, przepadając bez pamięci w pracy. Jednocześnie tłumacząc sobie, że robię to przecież dla nich. Z tym balastem poczucia winy często miałem trudność skupić się na pracy. Błędne koło?
Ilu ludzi w tym czy innym aspekcie swojego funkcjonowania ma coś takiego?
Samo odnalezienie źródła problemu daje ulgę.
Rozprawienie się z nim przy pomocy narzędzi NLP to kilkanaście do kilkudziesięciu minut pracy.
Pracy dającej trwały efekt.
Wtedy cele, które zakładaliśmy, okazują się mniejsze niż faktyczne osiągnięcia.
A zachowanie równowagi w życiu, work-life balance pozwala się nimi cieszyć w pełni. 



poniedziałek, 26 czerwca 2017

Dokądkolwiek idziesz, bierzesz tam, siebie.


Spotkałeś osoby, które wciąż szukają nowego. Nowego otoczenia, środowiska, zanim dobrze się rozgoszczą już myślą o tym, że gdzieś indziej byłoby lepiej.
Jeśli dlatego, że chcą poznać nowych ludzi, miejsca kulturę to jest to ciekawość świata.
Jeśli jednak dlatego, że przekonani są, iż w tym nowym miejscu z innymi ludźmi będą szczęśliwi.
Że to ich otoczenie jest powodem wewnętrznych niepokojów, dyskomfortów i złego samopoczucia.
To bardzo często tylko z tego powodu, iż całą odpowiedzialność za swoje życie przerzucić chcą na zewnątrz.
Taki się urodziłem i tego nie zmienię...
Nie mam innego wyjścia...
Nic na to nie poradzę...
To jest poza moją kontrolą...
To język ludzi reaktywnych. Niesieni prądem, i reagujący na wydarzenia schematycznie.
Nie będą nigdzie szczęśliwi, bo zawsze „za płotem trawa będzie bardziej zielona”.
Żyj w zgodzie ze sobą.
Odważ się zajrzeć w głąb siebie.
Przekonasz się, że poczucie wartości, pewność siebie, trwale może być uzyskane tylko dzięki twoim wewnętrznym przekonaniom.
Zewnętrzne czynniki mogą przez chwilę stymulować dobre samopoczucie.
Po czym szukając kolejnych, kolejnych i kolejnych, wpadniesz w nałóg.
Masz jednak wybór, możesz być proaktywny. I żyć w zgodzie ze sobą.
Bo dokądkolwiek się udasz i tak zabierzesz siebie ze sobą.

www.czaszmian.net

wtorek, 6 czerwca 2017

Ura...owany


Wczoraj prowadziłem samochód, wracając z pracy do domu.
Znalazłem się na jednym z ostatnich skrzyżowań na drodze do domu.
I dostrzegłem znajomą twarz, kierowcy siedzącego w samochodzie naprzeciw.
Twarz, która przypomniała mi wiele negatywnych emocji, które przez lata były żywe.
Które wybuchały niczym dynamit, gdy tylko skojarzenie odpalało wspomnienie z nią związane.
Emocje, które nie jeden raz spowodowały, że łzy płynęły mi po policzkach. Ze złości, żalu, poczucia winy, rozczarowania, strachu, bezradność, bólu, lęku, obojętności, odrzucenia, przerażenia, przygnębienia, rozczarowania, rozgoryczenia, samotności, wstydu, zazdrości, zażenowania, zniecierpliwienia.
W tym momencie uświadomiłem sobie, że nie wróciły. Moja praca nad tym, jakiej zmiany dokonałem, spowodowała, że bodziec nie zadziałał. Nie czułem nic i poczułem, jak wypełniać mnie zaczęła radość.
Nie z powodu braku emocji, ale z poczucia wolności. Stało się tak, jak wybrałem!
Zerwałem odpowiedzialne za to połączenie neuronowe w mózgu.
Praca nad umysłem, praca nad własnymi przekonaniami. To jedyny sposób, aby inni ludzie przestali mieć na nas wpływ, kontrolę. Bo to nie oni, ale nasze wewnętrzne przekonania pozwalają im nas krzywdzić.
I znów nie mogłem powstrzymać łez, bo ta radość spowodowała śmiech, niepohamowany, szczery zdrowy.
Jestem proaktywny, jestem wolny, jestem szczęśliwy. A TY?

poniedziałek, 15 maja 2017

DYS...

W ubiegłym roku byłem zaproszony, aby wygłosić mowę motywacyjną.
W jej tytule z rozmysłem umieściłem tak zwaną literówkę.
Szczegóły ustalaliśmy, korespondując elektronicznie, otrzymałem od organizatora potwierdzenie pocztą elektroniczną. Jednakże na miejscu okazało się, że w materiałach drukowanych ktoś dokonał korekty. Ech...
Tydzień temu w grafice, którą zamieściłem, na portalach internetowych zrobiłem błąd ortograficzny i przyciągnąłem uwagę wielu osób, tym bardziej że była tam treść o edukacji ;)!!!
Pojawiły się komentarze, lecz żaden nie dotyczył przesłania, a wyłącznie ortografii.
Ten błąd nie zmieniał sensu zawartej tezy, tak jak byłoby w przypadku: może – morze.
Lub jak w przypadku: piszę – jest napisane. Albo też „ po najmniejszej linii oporu” zamiast „po linii najmniejszego oporu”.
Przykładamy wagę do dysortografii, dysleksji. Bo mamy to w programie szkoły podstawowej.
W zalewie informacji traktujemy, bardzo powierzchniowo to, co do nas dociera.
Wielu z nas nie przykłada wagi do innego rodzaju a jakże ważnej dysfunkcji.
Bardzo często mianowicie dają się słyszeć zwroty, które w sposób integralny określają osobę i czyn, czyli są epitetem. Jesteś brudny, jesteś głupi, jesteś śmieszny. Zamiast — ubrudziłeś się, to zachowanie jest głupie, to zachowanie jest śmieszne.
Mało kto zdaje sobie sprawę jak takie zwroty wypowiadane zwłaszcza w obecności dzieci, mogą je fatalnie programować. I wcale nie muszą być adresowane wprost do nich.
Zwłaszcza młodsze niż siedmioletnie, u których dopiero myślenie abstrakcyjne się rozwija.
Rzutuje to na ich postrzeganie świata, samoocenę, a w konsekwencji na jakość relacji międzyludzkich, przez nie tworzonych.
Zdania kategorycznie opisujące rzeczywistość w postaci wszyscy ... to, zapisane w umyśle dziecka spowodują, podświadome uprzedzenie czy lęk. Bo jak może być bogaty, ba nawet zaledwie bezpieczny finansowo, jeśli ktoś usłyszał w dzieciństwie komunał „wszystkich nieszczęść na świecie winne są pieniądze”.
W naszym nieświadomym umyśle przechowujemy wszystko, co usłyszeliśmy, co zobaczyliśmy, czego doświadczyliśmy.
Nie da się od słyszeć, nie da się od zobaczyć.
Można to jednak przeprogramować.
W czasach, w których żyjemy coraz szybciej, bardzo ważne jest, abyśmy oprócz
korzystania z możliwości, jakie daje nam dzisiejszy świat. Sięgali do instrukcji obsługi samych siebie i używali jej namiętnie.
Gdy poznasz mechanizmy, które determinują twoje zachowania.
Wtedy będziesz mógł, dokonywać pro aktywnych wyborów.
Z drugiej strony, pogłębisz dzięki temu komunikację z innym człowiekiem. Docierając do jego głęboko schowanego „dlaczego” zaskoczony będziesz, jak wspaniałe owoce zbierzesz.
Unikniesz sytuacji nie pożądanych, a wykreujesz satysfakcjonujące.                                                                       
W tym zakresie pomocne jest NLP. 

czwartek, 27 kwietnia 2017

PORNOGRAFICZNE ULICE!?!


Kiedyś nie umiałem się uśmiechać!
Nie potrafiłem, ułożyć ust w uśmiech to było dla mnie nienaturalne. Przedtem, gdy widziałem, uśmiechniętych ludzi zastanawiałem się, z czego się tak cieszą? A może ze mnie się podśmiewają?
I jeszcze mnóstwo innych w sumie głupich myśli zaprzątało mi głowę. To był efekt niskiego poczucia własnej wartości, braku pewności siebie, zapewne braku akceptacji siebie samego.
Życia podporządkowanego...
Na szczęście te czasy mam za sobą. Uf... Wraz z przemianą mojego wnętrza zadziała się w sposób naturalny zmiana mojej powierzchowności. Teraz nie zastanawiam się jak się uśmiechnąć do zdjęcia? Bo teraz, to naturalny dla mnie stan. Teraz, to ludzie, którzy się nie uśmiechają, zwracają moją uwagę. Bo brak uśmiechu to dla mnie teraz stan nienaturalny.
Dziś jadąc samochodem przez miasto, mijałem stoisko Świadków Jehowy. Jako że musiałem, się zatrzymać przed sygnalizacją mogłem się im chwilę przyjrzeć. Był ciepły dzień mężczyzna blondyn stojący przy stojaku z ich broszurami. Ubrany był w białą koszulę i ciemne spodnie na kant. Obok stała jego towarzyszka w grafitowej sukience czarnych rajstopach i czarnych trzewikach. Dodać do tego jej czarny kolor włosów. Żałobny strój. Chociaż światło zmieniło się na zielone, mogłem więc pojechać w swoją stronę. Wjechałem w osiedlową uliczkę, przy której mieszka mój klient. Miałem mu tylko podać dokument, w razie, gdybym nikogo nie zastał, miałem go wrzucić do skrzynki na listy. Co za przypadek? Chodnikiem kilka domów od posesji mojego klienta widzę, idzie para.
Na oko oboje około trzydziestki. Oboje w szaro granatowych strojach. Ona w spódniczce granatowej do szarych rajstop i czarnego żakietu. On w granatowych spodniach i grafitowej kurtce.
W rękach on miał broszury ona książkę. Znowu Świadkowie przemknęło mi przez myśl.
Zatrzymałem się przy domu klienta i wysiadłem z samochodu. Podszedłem do zielonej metalowej furtki wkomponowanej w ogrodzenie z drucianej siatki. Za którą żywopłot tworzył nieprzeniknioną ścianę. Nacisnąłem na klamkę zamknięte. Na słupku przy furtce znajdował się dzwonek, zadzwoniłem. Czekam, trzydzieści sekund, nic, kolejną minutę, nic. Czekałem kolejne pół minuty i zadzwoniłem ponownie. Kolejna minuta oczekiwania nic. Ok na furtce znajdowała się skrzynka na listy także w kolorze zieleni. Wsunąłem do jej wnętrza dokument, który przywiozłem. Odwróciłem się i zmierzałem do samochodu. Dostrzegłem kontem oka, że już tylko kilkanaście kroków ode mnie jest ta dwójka smutnych ludzi, których mijałem chwilę wcześniej. Szli, a na ich twarzach miny jakby nieśli wieści o czymś gorszym niż koniec świata. Nie no nie wytrzymałem, zatrzymałem się. Poczekałem, aż zbliżyli się na około dwa metry do mnie. I odezwałem się wtedy do nich- Witam czy Państwo niosą dobrą nowinę.- Ich miny zmieniły się ze smutnych w zdziwione. I po ułamku sekundy skonsternowania odpowiedzieli chóralnie niepewnymi głosy.- Tak... - To dlaczego niosąc dobrą nowinę macie smutne miny? - Ich twarze obrazowały teraz jeszcze większe zdziwienie.
Zig Ziglar dla wielu autorytet w kwestii sprzedaży. Człowiek niewątpliwie godny naśladowania jako etyczny i skuteczny sprzedawca. Bardzo rodzinny, ciepły sympatyczny człowiek.
W jednej ze swoich książek zawarł taką myśl.
„Jeśli wyszedłbym z domu bez uśmiechu, to tak jakbym wyszedł bez ubrania”.
Ja mam wrażenie, że nasze ulice są bardzo pornograficzne-pełne nieubranych ludzi.
A gdy widzę ludzi, którzy mają mnie do czegoś zachęcić, a swoją powierzchownością mnie odstraszają...
To myślę, że przydałyby im się korepetycje. Zapraszam :)


środa, 5 kwietnia 2017

ŁATWE ŻYCIE !?!


W ostatnim artykule wspomniałem, że pokażę przykład tego, jak trudności mogą przełożyć się na motywację. Oto on:

Miejsce akcji: Miasto w Polsce około trzydziestu tysięcy mieszkańców.

Czas: Od roku tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego do dziś.

Występują: Zmienię ich imiona, gdyż to prawdziwe postacie. Załóżmy Adam i Bartek.

W tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym roku przychodzą na świat, obaj bohaterowie mieszkają nawet niedaleko od siebie. Ojciec Adama to urzędnik mama nauczycielka. 
Rodzice Bartka rodzice pracowali fizycznie.

Każdy z nich ma młodszego brata. Obaj przyszli na świat w pełnych rodzinach.

Niestety Bartka ojciec zachorował i zmarł, gdy ten skończył zaledwie podstawówkę. Zatem, aby się szybko usamodzielnić i wesprzeć matkę poszedł do szkoły zawodowej. A gdy tylko nadarzała się okazja, imał się różnych zajęć, aby też jakiś grosz zarobić. W końcu znalazł stałe miejsce zatrudnienia, w sklepie którego właścicielem był daleki krewny.
Adam nie miał takich doświadczeń. Po zajęciach w liceum, w którym nauka szła mu bardzo dobrze, mógł się oddawać swoim pasją. Grze w piłkę, słuchaniu muzyki, flirtowaniu z dziewczynami.
Rok rocznie wyjeżdżał na wakacje z rodzicami. A troski, które zaprzątały jego głowę, podobne były do tych, które absorbowały większość jego rówieśników.

Bartek zakończył edukację w zawodówce i poszedł do technikum wieczorowego. Cały czas równocześnie pracując, awansował. W wieku osiemnastu lat został kierownikiem sklepu. Był jednak głodny czegoś więcej, rozpoczął studia zaoczne. Cały czas pracował w tym samym sklepie.
Adam ukończył liceum i wyjechał na studia dzienne do Wrocławia. Pracował tam wieczorami i w weekendy jako sprzedawca w galerii handlowej, gdyż pieniądze od rodziców nie starczałyby poimprezować. Zaliczał kolejne... egzaminy, aż ukończył studia z tytułem magistra.

Bartek założył własny sklep i... zbankrutował!!! Zakończył więc edukację z tytułem inżyniera. Zatrudnił się w korporacji. Został przedstawicielem handlowym. Adam miał tytuł i wiedzę, która nie była rozchwytywana na rynku pracy. Wrócił po studiach do swojego rodzinnego miasta i szukał pracy. Po wielotygodniowych poszukiwaniach zaczął pracować jako sprzedawca w markecie.

Bartek poznawał konstrukcję dużej firmy od środka zafascynowany nowym środowiskiem. Poznawał mechanizmy, których nie miał szans poznać, gdy pracował w lokalnym sklepiku. Awansował w firmie, która go zatrudniała. Ożenił się, pojawiły się dzieci. Adam też się ożenił. Nie był jednak zadowolony z zajęcia, które wykonywał, więc zmienił pracę, a bardziej pracodawcę. Zajęcie, które wykonywał, raczej nie różniło się od poprzedniego.

Rok dwa tysiące piąty.
Bartek nauczył się wielu rzeczy, które uznał za wartościowe. Odłożył trochę pieniędzy, bo w korporacji zarabiał niezgorzej. I otworzył kolejny własny biznes. Który tym razem prosperował przyzwoicie.
Adam też chciał poprawić swój los i zarabiać sensowne pieniądze, pojawiło się dziecko. Zmienił więc... pracodawcę po raz kolejny. Wtedy go poznałem. I usłyszałem o krwiopijcy, od którego Adam wynajmuje mieszkanie. I o tym, że oprócz tego domu, w którym Adam mieszka, to ten człowiek ma jeszcze kilka domów i sklepów. I jeszcze nie wiadomo, czym się zajmuje. Jeździ luksusowym samochodem. I jak jakieś wydarzenia kulturalne się dzieją, w ich mieście to oczywiście czyj baner reklamowy jako sponsora wisi? -Mówił to z pretensją i pogardą. Żalił się, że jak nie ureguluje czynszu zgodnie z terminem na umowie, to za dwa dni ma już monit w skrzynce na listy. Tyle ma. A taki wyliczony jest! A jego żona i dzieci...

Rok dwa tysiące piętnasty.
Przez podobne zainteresowania poznałem człowieka, od którego Adam wynajmował mieszkanie.
Gdy się bliżej poznaliśmy, opowiedział mi, jak to nabywał doświadczeń w biznesie. Jakim to trudem wysiłkiem i wyrzeczeniami okupił, ażeby osiągnąć, taki styl życia, jaki ma teraz. I o tym, że nie był mu łatwo, bo gdy miał zaledwie kilkanaście lat stracił ojca. A pierwszy sklep jaki założył zbankrutował po pół roku działalności. Zapytałem Bartka o Adama, nie zna go osobiście i nie kojarzy, bo ma osobę, która się zajmuje administracją jego nieruchomościami.
A Adam zna, Ciebie bardzo dobrze — przyszło mi na myśl, ale nie powiedziałem tego.
Bartek opowiadał mi, jak najbliższe mu osoby odradzały mu podejmowanie kroków, które go zaprowadziły tu, gdzie jest teraz. Mama, brat, potem jeszcze żona odradzała zakładanie własnego biznesu. Wszyscy radzili pozostanie trybem w korporacji.
Zapytałem, co Ciebie tak nakręciło, że się wciąż „wspinasz” w swoim biznesie i w życiu.
Usłyszałem w odpowiedzi – Cały czas chcę swoje życie czynić łatwiejszym i lepszym.
A trudności, jakie po drodze Ciebie spotykają?- Zapytałem. No, właśnie gdy mnie spotyka jakaś trudność, to traktuję ją jako kolejny stopień wtajemniczenia. Kolejny krok w drodze do wiedzy.
Nie wiem wszystkiego, może ktoś wie. Ja nie. Jestem pewien, że wiem więcej niż gdybym nie zrobił tych wszystkich rzeczy, które zrobiłem. I nie miałbym tej mądrości i pokory, którą mam.
Wszystkie te trudne rzeczy, które mnie spotkały, są fundamentem tego, kim dziś jestem.

www.czaszmian.net

poniedziałek, 20 marca 2017

Błogosławione trudności


Znów muszę wytężyć głowę. Muszę się nauczyć czegoś nowego. Z czegoś zrezygnować, na rzecz czegoś dla mnie cenniejszego. Czegoś, co jest dla mnie ważniejsze.
Wyzwaniem było dla mnie kiedyś chodzenie o kulach, gdy miałem złamaną nogę.
Dziś to śmieszne muszę nauczyć się obsługi aplikacji.
A są ludzie, którzy mierzą się ze znacznie większymi wyzwaniami w swojej codzienności.
Takie sytuacje mniejsze lub większe są udziałem każdego z nas co dzień.
Co chwila spotykają nas wyzwania. Co rusz musimy nasze plany korygować, modyfikować.
Żeby iść, dalej uczymy się czegoś dla nas nowego.
Żeby iść, dalej robimy coś dla nas trudnego.
Żeby iść, dalej działamy inaczej niż dotychczas.
Żeby iść, dalej przełamujemy schemat.
Żeby iść, dalej rozwijamy się.
Nie pozostaje to bez wpływu na inne obszary naszego życia.
Łatwiej z nowymi umiejętnościami radzić sobie z kolejnym wyzwaniem.
Wyzwanie czy przeciwność?
Lekcja czy problem?
Tak czy...?
Następnym razem pokaże to na konkretnych przykładach.

www.czaszmian.net

środa, 15 marca 2017

Przeciwności losu

Jeszcze chwila jeszcze moment. Jeszcze dwa skrzyżowania. Jeszcze kilka kilometrów. Jeszcze dwa dni. Jeszcze te trzy sztuki lub jeszcze ten jeden raz. I już. Już jestem. Już pewny, że jestem tu...

Gdy BUM!!! Potrzaskane auto.

Znów los jest przeciwko mnie. Wszystko, do czego pędziłem, oddala się i znika za horyzontem.
Poczucie żalu. Rozgoryczenie, uczucie porażki.

Tam za sto kilometrów czekała na mnie nagroda.

Myśli kłębią się wokół straty. Zapętliły się w celebrowaniu — nieszczęścia.

Do momentu, w którym przyszło otrzeźwienie. To, co się może wydarzyć, jest imaginacją, do momentu aż się wydarzy. Zatem zawsze jest możliwy rezultat pozytywny lub negatywny.

Nie wiem co na mnie czekało za kolejny kilometr, dziesięć, czy sto.

Może dzięki temu uniknąłem czegoś, może gorszego... Nigdy nie wiesz.

A może... to zdarzenie losowe, ma mieć inne znaczenie.
O tym będzie następny wpis.


http://czaszmian.net/


wtorek, 28 lutego 2017

OPCJE

O
P
C
J
E

O
P
C
J
E

O
P
C
J
E 







Gdy istnieje taka ewentualność, że mogę, coś zrobić inaczej niż na co dzień to korzystam z tej możliwości.
Ot choćby dojazd pociągiem zamiast samochodem, w którym spędzam na co dzień sporo czasu.
Często dokonuję wtedy ciekawych obserwacji.
Przytrafiają się sytuacje, które nie miałyby miejsca, gdybym się odciął od innych ludzi wewnątrz mojego samochodu. Bo to właśnie ludzie sprawiają, że czegokolwiek doznajemy.
Nawet jeśli jest to tylko za pośrednictwem przedmiotu, gdy wzrusza nas książka czy obraz. Rzadko zdajemy sobie sprawę z tego, gdy przedmiot codziennego użytku czyni nasze życie łatwiejszym, wygodniejszym.
Za nim też stoi człowiek, który go zaprojektował, wykonał.
Kiedy robi się coś, inaczej.
Kiedy robi się coś, nowego.
Kiedy robi się coś, nieoczywistego.
To okazuje się, że pojawia się do wyboru szereg opcji.
Opcji, których nie widać z Twojej utartej ścieżki.
Jeśli tylko dość uważasz, by je dostrzec.
Jeśli jesteś tu, teraz.
Jesteś tu, teraz?

Uważność to jeden z filarów równowagi w życiu.
Sama obserwacja oparta na uważności uruchamia procesy samoregulujące naszego organizmu, których efektem może być m.in.: redukcja fizycznych i psychicznych objawów stresu. Dodatkowo spokojny, rytmiczny, głęboki oddech towarzyszący praktyce uważności może redukować stres przez stabilizujący, pozytywny wpływ na funkcjonowanie współczulnego i przywspółczulnego układu nerwowego.
Jeśli potrzebujesz więcej zapraszam:          http://czaszmian.net/


wtorek, 31 stycznia 2017

Brzydkie słowo - sprzedaż .



Wielki, ogromny, wielopiętrowy supermarket, w którym kupicie wszystko. Szef przyjmuje do pracy nowego sprzedawcę, dając mu jeden dzień okresu próbnego żeby go przetestować.
Po zamknięciu wzywa szef nowego sprzedawcę do biura:
- No to ile dziś zrobił pan transakcji? - pyta sprzedawcę.
- Jedną, szefie.
- Co? Jedną?! Nasi sprzedawcy mają średnio od sześćdziesięciu do siedemdziesięciu transakcji w ciągu dnia! Co pan robił przez cały dzień? A właściwie to ile pan utargował?
- Trzysta osiemdziesiąt tysięcy dolarów.
Szefa zatkało.
- Trzy... sta osiem... dziesiąt tysięcy? Na Boga, co pan sprzedał?!
- No, na początku sprzedałem mały haczyk na ryby...
- Haczyk na ryby? Za trzysta osiemdziesiąt tysięcy?
- Potem przekonałem klienta ,,żeby wziął jeszcze średni i duży haczyk. Następnie przekonałem go, że powinien wziąć jeszcze żyłkę. Sprzedałem mu trzy rodzaje: cienką, średnią i grubą. Wdaliśmy się w rozmowę. Spytałem gdzie będzie łowić. Powiedział, że na Missouri, dwadzieścia mil na północ. W związku z tym sprzedałem mu jeszcze porządną wiatrówkę, nieprzemakalne spodnie i rybackie gumowce, ponieważ tam mocno wieje. Przekonałem go, że na brzegu ryby nie biorą, no i tak poszliśmy wybrać łódź motorową. Spytałem go jakie ma auto i wydusiłem z niego, że dość małe aby przewieźć łódź, w związku z czym sprzedałem mu przyczepę.
- I wszystko to sprzedał pan człowiekowi, który przyszedł sobie kupić jeden, jedyny haczyk na ryby?!
- Nieee. On przyszedł z zamiarem kupienia podpasek dla swojej żony. Zaproponowałem mu, że skoro w weekend nici z seksu to może pojechałby na ryby...

Nie ma się co śmiać, są ludzie, którzy są postrzegani jako urodzeni sprzedawcy, i są tacy, którzy swą pracę wykonują za karę. Pomiędzy nimi jest wielu merytorycznych fachowców (czytaj przeciętnych).

Moje doświadczenie zawodowe od zawsze związane jest z handlem, owszem zmieniały się branże. Zmieniałem stanowiska i zakresy obowiązków. Całe moje doświadczenie zawodowe to jednak praca w handlu. Na początku robiłem to, bo tak trafiłem i nie byłem z tego powodu wcale szczęśliwy raczej przymuszony. Kiedy natknąłem się na książkę, którą napisał Frank Betteger „Jak przetrwać i odnieść sukces w biznesie” zmieniłem swoje spojrzenie na moją pracę, a to spowodowało zmianę wyników, jakie miałem w pracy in plus. Skoro, aby podnosić kwalifikacje. Zbierałem doświadczenie zawodowe i wykorzystywałem je do ulepszania swojego warsztatu. To zaowocowało taką sytuacją, iż od kilku lat otrzymuję systematycznie kilka zaproszeń rocznie do współpracy od różnych firm. Szkolę współpracowników w firmie, bo lubię, bo ułatwia to naszą pracę oraz z dobrze pojętego egoizmu. Zdobyłem doświadczenie w tradycyjnym handlu oraz także w MLM i wiem jak nie łatwym, ale przy tym prostym jest to kawałkiem chleba. Wśród osób właśnie działających w MLM-ach często słyszę – my nic nie sprzedajemy. Wielu osobom sprzedaż kojarzy się jakoś negatywnie. W książce Katarzyny Bondy „Maszyna do pisania” spotkałem taki zwrot „brzydkie słowo sprzedaż”. Słowo nie jest brzydkie, ma taki charakter, jaki mu nadamy-cholera – to nazwa jednostki chorobowej użyta jako przekleństwo nosi negatywny ładunek przekazu. A sprzedaż-czy jest coś złego w wymianie dóbr, jaka występuje wśród ludzi. Tym bardziej że jest to działanie dobrowolne. Brakuje mi logiki w tym, że sporo ludzi oponuje co do zakazu handlu w niedzielę, a słowu sprzedaż przypisuje negatywne znaczenie. Ludzie uwielbiają kupować, a nienawidzą, żeby im sprzedawać. Z drugiej strony u osób, które dobrze radzą sobie w takiej pracy, upatruje się magicznych mocy, nadprzyrodzonych umiejętności i skrywanych sekretów. Albo też umiejętności manipulacji czy hipnozy. Jest jeden sekret sprzedaży, nie wiem, czy jesteście gotowi go poznać i czy na pewno powinienem go zdradzać.

                      Sekret jest taki, że nie ma żadnego sekretu.

Są ludzie, którzy mają bardziej rozwinięte cechy potrzebne dobremu sprzedawcy. Są też tacy, którzy to w sobie wykształcili. A ci, którzy nie mają ochoty się uczyć? No cóż, wśród nich niestety są ci, których etyka zawodowa zostawia wiele do życzenia. Sam wyszkoliłem kilkunastu ekspertów sprzedaży. Naprawdę można wykształcić w sobie umiejętności efektywnej sprzedaży. I nie trzeba się uciekać do manipulacji. Jednak żeby w ogóle posiąść taką wiedzę i ją wprowadzić w życie nieodzowne jest odpowiednie nastawienie. Nieodzowny jest odpowiedni sposób myślenia. Szacunek do innych ludzi. A poza tym nauka i jeszcze raz nauka, a potem? Praktykowanie nabytych umiejętności i pogłębianie wiedzy. Wszystkie zmiany mają źródło na poziomie świadomości, ale zachodzą w nieświadomości. Zegarek, jaki nosi 007, nie uczyni cię tak błyskotliwym, jakim jest najsławniejszy agent JKM. Perfumowanie się zapachem o nazwie Gabriela Sabatini nie spowoduje, że będziesz grać lepiej w tenisa. Nie dokonasz żadnych zmian w sobie za pomocą gadżetów. Możesz zrobić to wszystko taniej, bo nie musisz nabywać „magicznych” przedmiotów. Będzie to na pewno trudne, bo to tak jakbyś grał sam ze sobą w szachy. Jak już kiedyś wspominałem, zmiany nastąpią i nie zatrzymasz ich, ale możesz nadać im kierunek.

Dlaczego więc nie po to, aby stać się lepszym? Tylko od Ciebie zależy w czym.


     Więcej znajdziesz na:        http://czaszmian.net/