poniedziałek, 28 listopada 2016

Trzeba uważać

Miesiąc temu . Jadę pachnącym nowością , moim czerwonym suwem . Ostatnie skrzyżowanie przez które muszę się przebić , wyjeżdżam z podporządkowanej , i jestem na miejscu . Jadę poćwiczyć w siłowni zlokalizowanej przy centrum handlowym . Niestety ruch jest spory .
A niefrasobliwość innych kierowców ogromna , więc wyjechać z podporządkowanej jest trudno .
Gdy ja doczłapałem już do skrzyżowania stwierdziłem , że nie będę czekać będę działać .
Spojrzałem na samochód , od którego kierowcy zależało czy będę kontynuował podróż .Zielone Polo , o kierownicą którego oparta była kobieta , na oko trzydzieści kilka lat , ciemne włosy spływające na ramiona . Robiła wrażenie zamyślonej , skupionej gdzieś mocno myślami na czymś innym niż to co dzieje się naokoło niej . Melancholijna jakby wycofana . No cóż skupiam całą uwagę na niej patrzę , patrzę... . Po chwili ona spogląda na mnie wciąż z tym poważnym wyrazem twarzy . Ja wtedy uśmiecham się do niej . Palcem wskazującym prawej dłoni rysuję w powietrzu przed moją twarzą łuk jakbym powiększał uśmiech . Ona zaczyna się śmiać i dłonią czyni gest którym zaprasza mnie do wjazdu przed sobą na skrzyżowanie . Dosłownie dwie sekundy później ze skrzyżowania zjeżdża auto które tarasowało mi drogę . Ruszam dalej , mrugając jeszcze światłami awaryjnymi w podziękowaniu za wyświadczoną uprzejmość .
Sto pięćdziesiąt metrów dalej wjeżdżam na parking podziemny i jestem na miejscu . Kilka minut zajęło mi znalezienie miejsca do zaparkowania . Parkuję po czym energicznym krokiem udaję się do siłowni . Po drodze chcę kupić jeszcze wodę na trening . Rezygnuję jednak z wchodzenia do marketu , udaję się do sklepu drogeryjnego zlokalizowanego po sąsiedzku z klubem do którego zmierzam . Idę do regału z napojami sięgam małą butelkę ulubionej wody mineralnej obchodzę regał zawracam i idę do kasy . W kolejnej alejce regałów niespodzianka , kobieta która mnie wpuściła na skrzyżowaniu . Stoi i lustruje wzrokiem równo poukładane butelki szamponów . Ten sam melancholijny , refleksyjny wyraz twarzy . Stoi , zapewne żeby mieć lepszy ogląd po przeciwnej stronie alejki . Plecami przy samym regale , zatem przechodzę przed nią . A znajdując się przed nią mówię – Dziękuję ,że mnie wpuściłaś na skrzyżowaniu . - Ona robi wrażenie wyrwanej z letargu reaguje uśmiechem widać jednak , że podszytym konsternacją . A ja idąc nie czekając na jej kolejne reakcje , myślę jak niewiele trzeba żeby się ktoś uśmiechnął . Wchodzę do siłowni , przebieram się . A po czterdziestu pięciu minutach intensywnej pracy nad swoją kondycją zaczynam się rozciągać . Wtedy dostrzegam , że na kanapie przy wejściu do sali gdzie są prowadzone zajęcia grupowe siedzi właśnie ona .
Ta która wpuściła mnie na skrzyżowaniu , ta którą spotkałem w drogerii . Zaśmiałem się w duchu sam do siebie . Pomyślałem znów przejdę tuż przed nią bo tylko tamtędy mogę udać się do szatni .
Skończyłem po kilku minutach się rozciągać i ruszyłem w stronę szatni . Ona faktycznie , czekała poprzednie zajęcia na sali właśnie się skończyły . Ostatni z uczestników poprzednich zajęć opuścili salę . Oczekujący na kolejne nieśpiesznie zapełniali ją na nowo . Idę i już jestem krok przed tą kobietą , gdy ona wstaje kanapy . Rozgląda się nieco aby nie zderzyć się z kimś śpieszącymi do szatni lub z nich wychodzącym . I dostrzegłszy mnie uśmiecha się tym razem szeroko , szczerze i mówi – Czerwone Reno . - Odpowiadam uśmiechem i potakująco kiwam głową i udaję się do szatni .
Dwa dni później również byłem w tym klubie . Tym razem byłem dobrą godzinę wcześniej , poświęciłem na ćwiczenia trochę więcej czasu . Wychodząc już odświeżony , widzę na kanapie znów siedzi ta uprzejma kobieta . Tym razem bardziej ożywiona popatruje to w prawo to w lewo .
Gdy dostrzegła mnie nadchodzącego jej wyraz twarzy zrobił się promienny a gdy spotkaliśmy się wzrokiem uśmiechnęła się . Macie tak , że czasem robicie coś pod wpływem chwili impulsu i bez przemyślenia ? Usiadłem na bocznym oparciu kanapy , po jej prawej stronie . Tuż obok niej lecz wyżej o jakieś trzydzieści centymetrów . Tak , że aby patrzeć na mnie musiała zadzierać głowę do góry . Spojrzałem jej w oczy w których znów była konsternacja i zacząłem mówić tym swoim niskim , radiowym głosem .
- Kiedy poprosiłem Cię żebyś mnie wpuściła na skrzyżowaniu , uśmiechnęłaś się . - Jej źrenice rozszerzyły się . - Gdy Ci podziękowałem za to w drogerii , uśmiechnęłaś się . - Kąciki jej ust uniosły się nieco , kontynuowałem . - Gdy skojarzyłaś mnie z samochodem, uśmiechnęłaś się . - jej usta uchyliły się ukazując nieco biel zębów . - Dam Ci prezent . - Jej twarz rozpromieniała teraz już wszystkie zęby ukazały się w uśmiechu , oparłem lewą dłoń o jej prawe ramię nie przerywając wywodu .- Od teraz za każdym razem kiedy pomyślisz o czerwonym samochodzie będziesz się uśmiechać . - Sekundę później zabrałem dłoń z jej ramienia , wstałem i ruszyłem spokojnie do wyjścia . W lustrze dostrzegłem jej rozmarzoną teraz twarz . A pozycja w której teraz siedziała manifestowała – błogo mi .
      Minęły dwa tygodnie , po których znów spotkałem ową kobietę . Gdzie ? A jakże w siłowni . Dostrzegłem ją z daleka idąc korytarzem . Ciekawe , że zanim mnie dostrzegła uśmiechała się . Lecz gdy znalazłem się w polu jej widzenia zrobiła minę jakby obrażoną . Usta ściągnęła w wyrazie zaciętości . Wzrok wbijała we mnie , lecz jej oczy zdradzały , że nie może powstrzymać uśmiechu .
-     - Co ty mi zrobiłeś ? - Przestała udawać , rozpromieniała . Uśmiechała się szczerze całą sobą .
- Mogę Ci to zabrać , jeśli ci się to nie podoba .
- Wiesz jak mi się układa z mężem od dwóch tygodni ? - Zrobiła pauzę - Cu...do...w...nie !!!
- A czemu kojarzysz ten fakt ze mną ? - Nieco mnie to zdziwiło .
- Mój mąż , jest kierowcą w straży pożarnej . - Roześmiała się gromko . A ja pomyślałem trzeba uważać co się komuś aplikuje .

środa, 9 listopada 2016

Stan skupienia

Znalazłem się nad skrajem stawu nie przypadkowo . Chciałem dać sobie chwilę wytchnienia , oderwać się od zgiełku i codziennego pędu .
Jesienna przebogata kolorystyka liści na drzewach a także tych które już opadły na ziemię tworzy na ziemi niepowtarzalne kompozycje szeleszczących dywanów . Słońce sporadycznie uśmiecha się do mnie zza chmur , jak dziecko bawiące się w „raz dwa trzy baby jaga patrzy „ brak już kwiatów a przy nich kolorowych latawców motyli . Spacerując nad samą krawędzią wody napotkam leżące drzewo . Podmywane latami przez podnoszącą się to opadającą wodę przewróciło się dając nowe możliwości wodzie do ekspansji . Mi daje świetne miejsce do tego aby usiąść i wyczyścić myśli skupić uwagę na tafli wody . Odseparować się od natłoku spraw .
Obserwowanie tafli wody , choć dla kogoś patrzącego na to z boku wydawać by się mogło absurdalnie nudnym , może być bardzo frapującym zajęciem . Zwłaszcza gdy na powierzchni wody unoszą się zabrane drzewom przez wiatr liście , drobne gałązki , źdźbła traw . Od czasu do czasu zatańczy między nimi kaczka po czym dostojnie i z gracją zaprezentuje się łabędź .
Woda trochę mętna unosząca cząstki mułu pokrywającego dno . Unosząca na sobie szczątki roślinności . Czasem też to co ludzie w swej niefrasobliwości wrzucają , butelki ,puszki .
Gdy patrzę na taki staw dochodzę po chwili do wniosku , że to co się unosi na wodzie przyciąga wzrok i absorbuje moją uwagę , lecz czy słusznie ? Najważniejszą , wartość wody uzmysławiam sobie dopiero po chwili gdy patrzę szerzej . Ona mimo wszystko ożywia rośliny do których dociera . Umożliwia życie i wzrost zwierzętom i roślinom w niej żyjącym . Gasi pragnienie .
Jest tak czasem , że w pierwszej kolejności dostrzegamy śmieci , fragmenty obumarłe , i skupiamy się na tym także w życiu .
Poświęcamy czas i energię na kultywowanie trosk , pielęgnowanie zmartwień , celebrowanie niewygody .
Tymczasem wystarczy przenieść uwagę , nie daleko obok . Spojrzeć inaczej i okazuje się , że piękna i radości jest znacznie więcej . I zdecydowanie bliżej niż nam się wydaje ...