W ostatnim
artykule wspomniałem, że pokażę przykład tego, jak trudności
mogą przełożyć się na motywację. Oto on:
Miejsce akcji: Miasto w Polsce około trzydziestu tysięcy mieszkańców.
Czas: Od roku tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego do dziś.
Występują: Zmienię ich imiona, gdyż to prawdziwe postacie. Załóżmy Adam i Bartek.
W tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym roku przychodzą na świat, obaj bohaterowie mieszkają nawet niedaleko od siebie. Ojciec Adama to urzędnik mama nauczycielka.
Miejsce akcji: Miasto w Polsce około trzydziestu tysięcy mieszkańców.
Czas: Od roku tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego do dziś.
Występują: Zmienię ich imiona, gdyż to prawdziwe postacie. Załóżmy Adam i Bartek.
W tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym roku przychodzą na świat, obaj bohaterowie mieszkają nawet niedaleko od siebie. Ojciec Adama to urzędnik mama nauczycielka.
Rodzice Bartka rodzice pracowali fizycznie.
Każdy z nich ma młodszego brata. Obaj przyszli na świat w pełnych rodzinach.
Niestety Bartka ojciec zachorował i zmarł, gdy ten skończył zaledwie podstawówkę. Zatem, aby się szybko usamodzielnić i wesprzeć matkę poszedł do szkoły zawodowej. A gdy tylko nadarzała się okazja, imał się różnych zajęć, aby też jakiś grosz zarobić. W końcu znalazł stałe miejsce zatrudnienia, w sklepie którego właścicielem był daleki krewny.
Adam nie miał takich doświadczeń. Po zajęciach w liceum, w którym nauka szła mu bardzo dobrze, mógł się oddawać swoim pasją. Grze w piłkę, słuchaniu muzyki, flirtowaniu z dziewczynami.
Rok rocznie wyjeżdżał na wakacje z rodzicami. A troski, które zaprzątały jego głowę, podobne były do tych, które absorbowały większość jego rówieśników.
Bartek zakończył edukację w zawodówce i poszedł do technikum wieczorowego. Cały czas równocześnie pracując, awansował. W wieku osiemnastu lat został kierownikiem sklepu. Był jednak głodny czegoś więcej, rozpoczął studia zaoczne. Cały czas pracował w tym samym sklepie.
Adam ukończył liceum i wyjechał na studia dzienne do Wrocławia. Pracował tam wieczorami i w weekendy jako sprzedawca w galerii handlowej, gdyż pieniądze od rodziców nie starczałyby poimprezować. Zaliczał kolejne... egzaminy, aż ukończył studia z tytułem magistra.
Bartek założył własny sklep i... zbankrutował!!! Zakończył więc edukację z tytułem inżyniera. Zatrudnił się w korporacji. Został przedstawicielem handlowym. Adam miał tytuł i wiedzę, która nie była rozchwytywana na rynku pracy. Wrócił po studiach do swojego rodzinnego miasta i szukał pracy. Po wielotygodniowych poszukiwaniach zaczął pracować jako sprzedawca w markecie.
Bartek poznawał konstrukcję dużej firmy od środka zafascynowany nowym środowiskiem. Poznawał mechanizmy, których nie miał szans poznać, gdy pracował w lokalnym sklepiku. Awansował w firmie, która go zatrudniała. Ożenił się, pojawiły się dzieci. Adam też się ożenił. Nie był jednak zadowolony z zajęcia, które wykonywał, więc zmienił pracę, a bardziej pracodawcę. Zajęcie, które wykonywał, raczej nie różniło się od poprzedniego.
Rok dwa tysiące piąty.
Bartek nauczył się wielu rzeczy, które uznał za wartościowe. Odłożył trochę pieniędzy, bo w korporacji zarabiał niezgorzej. I otworzył kolejny własny biznes. Który tym razem prosperował przyzwoicie.
Adam też chciał poprawić swój los i zarabiać sensowne pieniądze, pojawiło się dziecko. Zmienił więc... pracodawcę po raz kolejny. Wtedy go poznałem. I usłyszałem o krwiopijcy, od którego Adam wynajmuje mieszkanie. I o tym, że oprócz tego domu, w którym Adam mieszka, to ten człowiek ma jeszcze kilka domów i sklepów. I jeszcze nie wiadomo, czym się zajmuje. Jeździ luksusowym samochodem. I jak jakieś wydarzenia kulturalne się dzieją, w ich mieście to oczywiście czyj baner reklamowy jako sponsora wisi? -Mówił to z pretensją i pogardą. Żalił się, że jak nie ureguluje czynszu zgodnie z terminem na umowie, to za dwa dni ma już monit w skrzynce na listy. Tyle ma. A taki wyliczony jest! A jego żona i dzieci...
Rok dwa tysiące piętnasty.
Przez podobne zainteresowania poznałem człowieka, od którego Adam wynajmował mieszkanie.
Gdy się bliżej poznaliśmy, opowiedział mi, jak to nabywał doświadczeń w biznesie. Jakim to trudem wysiłkiem i wyrzeczeniami okupił, ażeby osiągnąć, taki styl życia, jaki ma teraz. I o tym, że nie był mu łatwo, bo gdy miał zaledwie kilkanaście lat stracił ojca. A pierwszy sklep jaki założył zbankrutował po pół roku działalności. Zapytałem Bartka o Adama, nie zna go osobiście i nie kojarzy, bo ma osobę, która się zajmuje administracją jego nieruchomościami.
A Adam zna, Ciebie bardzo dobrze — przyszło mi na myśl, ale nie powiedziałem tego.
Bartek opowiadał mi, jak najbliższe mu osoby odradzały mu podejmowanie kroków, które go zaprowadziły tu, gdzie jest teraz. Mama, brat, potem jeszcze żona odradzała zakładanie własnego biznesu. Wszyscy radzili pozostanie trybem w korporacji.
Zapytałem, co Ciebie tak nakręciło, że się wciąż „wspinasz” w swoim biznesie i w życiu.
Usłyszałem w odpowiedzi – Cały czas chcę swoje życie czynić łatwiejszym i lepszym.
A trudności, jakie po drodze Ciebie spotykają?- Zapytałem. No, właśnie gdy mnie spotyka jakaś trudność, to traktuję ją jako kolejny stopień wtajemniczenia. Kolejny krok w drodze do wiedzy.
Nie wiem wszystkiego, może ktoś wie. Ja nie. Jestem pewien, że wiem więcej niż gdybym nie zrobił tych wszystkich rzeczy, które zrobiłem. I nie miałbym tej mądrości i pokory, którą mam.
Wszystkie te trudne rzeczy, które mnie spotkały, są fundamentem tego, kim dziś jestem.
www.czaszmian.net
Każdy z nich ma młodszego brata. Obaj przyszli na świat w pełnych rodzinach.
Niestety Bartka ojciec zachorował i zmarł, gdy ten skończył zaledwie podstawówkę. Zatem, aby się szybko usamodzielnić i wesprzeć matkę poszedł do szkoły zawodowej. A gdy tylko nadarzała się okazja, imał się różnych zajęć, aby też jakiś grosz zarobić. W końcu znalazł stałe miejsce zatrudnienia, w sklepie którego właścicielem był daleki krewny.
Adam nie miał takich doświadczeń. Po zajęciach w liceum, w którym nauka szła mu bardzo dobrze, mógł się oddawać swoim pasją. Grze w piłkę, słuchaniu muzyki, flirtowaniu z dziewczynami.
Rok rocznie wyjeżdżał na wakacje z rodzicami. A troski, które zaprzątały jego głowę, podobne były do tych, które absorbowały większość jego rówieśników.
Bartek zakończył edukację w zawodówce i poszedł do technikum wieczorowego. Cały czas równocześnie pracując, awansował. W wieku osiemnastu lat został kierownikiem sklepu. Był jednak głodny czegoś więcej, rozpoczął studia zaoczne. Cały czas pracował w tym samym sklepie.
Adam ukończył liceum i wyjechał na studia dzienne do Wrocławia. Pracował tam wieczorami i w weekendy jako sprzedawca w galerii handlowej, gdyż pieniądze od rodziców nie starczałyby poimprezować. Zaliczał kolejne... egzaminy, aż ukończył studia z tytułem magistra.
Bartek założył własny sklep i... zbankrutował!!! Zakończył więc edukację z tytułem inżyniera. Zatrudnił się w korporacji. Został przedstawicielem handlowym. Adam miał tytuł i wiedzę, która nie była rozchwytywana na rynku pracy. Wrócił po studiach do swojego rodzinnego miasta i szukał pracy. Po wielotygodniowych poszukiwaniach zaczął pracować jako sprzedawca w markecie.
Bartek poznawał konstrukcję dużej firmy od środka zafascynowany nowym środowiskiem. Poznawał mechanizmy, których nie miał szans poznać, gdy pracował w lokalnym sklepiku. Awansował w firmie, która go zatrudniała. Ożenił się, pojawiły się dzieci. Adam też się ożenił. Nie był jednak zadowolony z zajęcia, które wykonywał, więc zmienił pracę, a bardziej pracodawcę. Zajęcie, które wykonywał, raczej nie różniło się od poprzedniego.
Rok dwa tysiące piąty.
Bartek nauczył się wielu rzeczy, które uznał za wartościowe. Odłożył trochę pieniędzy, bo w korporacji zarabiał niezgorzej. I otworzył kolejny własny biznes. Który tym razem prosperował przyzwoicie.
Adam też chciał poprawić swój los i zarabiać sensowne pieniądze, pojawiło się dziecko. Zmienił więc... pracodawcę po raz kolejny. Wtedy go poznałem. I usłyszałem o krwiopijcy, od którego Adam wynajmuje mieszkanie. I o tym, że oprócz tego domu, w którym Adam mieszka, to ten człowiek ma jeszcze kilka domów i sklepów. I jeszcze nie wiadomo, czym się zajmuje. Jeździ luksusowym samochodem. I jak jakieś wydarzenia kulturalne się dzieją, w ich mieście to oczywiście czyj baner reklamowy jako sponsora wisi? -Mówił to z pretensją i pogardą. Żalił się, że jak nie ureguluje czynszu zgodnie z terminem na umowie, to za dwa dni ma już monit w skrzynce na listy. Tyle ma. A taki wyliczony jest! A jego żona i dzieci...
Rok dwa tysiące piętnasty.
Przez podobne zainteresowania poznałem człowieka, od którego Adam wynajmował mieszkanie.
Gdy się bliżej poznaliśmy, opowiedział mi, jak to nabywał doświadczeń w biznesie. Jakim to trudem wysiłkiem i wyrzeczeniami okupił, ażeby osiągnąć, taki styl życia, jaki ma teraz. I o tym, że nie był mu łatwo, bo gdy miał zaledwie kilkanaście lat stracił ojca. A pierwszy sklep jaki założył zbankrutował po pół roku działalności. Zapytałem Bartka o Adama, nie zna go osobiście i nie kojarzy, bo ma osobę, która się zajmuje administracją jego nieruchomościami.
A Adam zna, Ciebie bardzo dobrze — przyszło mi na myśl, ale nie powiedziałem tego.
Bartek opowiadał mi, jak najbliższe mu osoby odradzały mu podejmowanie kroków, które go zaprowadziły tu, gdzie jest teraz. Mama, brat, potem jeszcze żona odradzała zakładanie własnego biznesu. Wszyscy radzili pozostanie trybem w korporacji.
Zapytałem, co Ciebie tak nakręciło, że się wciąż „wspinasz” w swoim biznesie i w życiu.
Usłyszałem w odpowiedzi – Cały czas chcę swoje życie czynić łatwiejszym i lepszym.
A trudności, jakie po drodze Ciebie spotykają?- Zapytałem. No, właśnie gdy mnie spotyka jakaś trudność, to traktuję ją jako kolejny stopień wtajemniczenia. Kolejny krok w drodze do wiedzy.
Nie wiem wszystkiego, może ktoś wie. Ja nie. Jestem pewien, że wiem więcej niż gdybym nie zrobił tych wszystkich rzeczy, które zrobiłem. I nie miałbym tej mądrości i pokory, którą mam.
Wszystkie te trudne rzeczy, które mnie spotkały, są fundamentem tego, kim dziś jestem.
www.czaszmian.net
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz