środa, 8 czerwca 2016

Malowana trawa


Przyszedł facet do lekarza i mówi – Panie doktorze jak robię tak , to mnie boli . Lekarz bardzo poważnym tonem odparł – To niech pan tak nie robi .
Spotkałem się w życiu wielokrotnie z takim objawowym leczeniem .
Wielokrotnie na różnych płaszczyznach nie dotyczyło to tylko kontaktu ze służbą zdrowia .
Kiedyś dokupowałem do swojej posesji od sąsiada kawałek gruntu . Przy tej okazji geodeta dopatrzył się ,że mamy kilka centymetrów przesunięty płot w działkę drugiego z sąsiadów .
  • Nie ma problemu – stwierdził sąsiad którego ta szkoda dotyczyła . Ja jednak stwierdziłem ,że nie zostawię tak sprawy i uzgodniłem z tym człowiekiem odkup tego kawałeczka w sumie kilku metrów kwadratowych. Wyleczyłem sprawę a nie „zamalowałem” tylko kolokwialnie mówiąc „opierając temat o flaszkę „
Koszty administracyjne wyniosły kilkadziesiąt razy więcej niż zapłaciłem za sam przedmiot transakcji . Dało mi jednak komfort psychiczny i pozwoliło po kilku latach sprzedać całą posesję ,
bez żadnego lawirowania , krętactwa , na słowo albo zatajając stan faktyczny .
Za to dziadkowie mojej żony postawili płot tak mniej więcej kilkadziesiąt lat temu żeby przypadkiem nie wejść w szkodę na sąsiada posesje . A jak przyszło do przepisania własności dzieciom . Nie dało się ominąć tym razem uczestnictwa geodety . I okazało się ,że po tylu latach nawet drogą sądową , nie udało się odzyskać swojej własności . Od której się sami przecież odgrodzili .
Mimo tego nawet , że uczciwie płacili przez wszystkie te lata wynikające z tego podatki .A i jeszcze ponieśli spore koszty próbując wyprostować sprawy na drodze prawnej . Odbiła się czkawką , niegdysiejsza oszczędność – nie najmowania geodety .
Kiedyś gdy dystrybuowałem materiały budowlane spotykałem się często z takim podejściem klientów , że na wykwity wilgoci w domu stosowali … zakrycie ściany lub sufitu panelami .
A , że do pomieszczenia „mokrego” łazienka czy kuchnia to oczywiście PCV .
To właśnie ta przysłowiowa malowana trawa .
Metoda skuteczna jedynie wizualnie , doskonałe maskowanie . Jednakże takie działanie powoduje nawarstwienie problemów , gdyż skraplająca się pomiędzy warstwami para wodna stwarza doskonałe warunki do rozrostu pleśni i zamiast problem wyrugować , potęguje się go . I witaj alergio , witaj astmo !
Nasze środowisko w którym żyjemy rodzina , grono znajomych , współpracownicy . Tam też możemy zaobserwować objawowe „leczenie” problemów a za kilka tygodni , miesięcy czy lat następuje tąpnięcie . Rozwód , obrażanie się aż do zerwania kontaktów , albo powstaje toksyczna sytuacja w pracy prowadząca do nerwic czy depresji .
Nie twierdzę ,że zakończenie jakiejś znajomości nie jest czasem lepsze niż tkwienie w sytuacji toksycznej . Pytanie co doprowadziło do tego ,że sytuacja stała się toksyczną ?
Może kiedyś zabrakło asertywności którejś ze stron . Potem brakło śmiałości czy siły aby upomnieć się o swoje racje .
Różne są sytuacje w życiu i tak naprawdę trudno znaleźć dwie identyczne . Twierdzę wręcz , że ilu jest ludzi na świecie tyle jest religii .
Ja też mam na koncie kilka skończonych znajomości . Po co utrzymywać na siłę relacje które nas niszczą .
Jeśli nie utrzymujemy z kimś kontaktu to też wywieramy oddziaływanie na tego kogoś .
Nasze środowisko nasza sprawa , to nasz dobrze rozumiany egoizm .
Nie będzie szczęśliwy ten kto będzie się „gimnastykował” dla innych przyjmował za innych trudy , brudy .
Swoje życie oddając innym i oczekując w zamian rewanżu możesz się mocno rozczarować . Jeśli uczynisz to bez oczekiwań, bezwarunkowo z „czystego serca” nie zawiedziesz się nie otrzymawszy w zamian jakiejkolwiek wdzięczności . A nasz świat jest jak system naczyń połączonych , nie ma w nim próżni . I tak wróci do Ciebie to czym sam „obdarowujesz” . Zatem powierzchowne działanie przyniesie tylko wizualny efekt .
Jeśli sięgniesz do źródła usuniesz przyczynę a nie zadziałasz tylko na skutek problemu .
To co nie widoczne jest ważniejsze wszak z tego wynika to co widzisz .
Jeśli widzisz owoc , załóżmy jabłko – czerwone , błyszczące nasuwa się myśl smaczne ?
Nie przyjdzie Ci na myśl wtedy jakie było ziarno . A jakie musiało być, aby ten owoc był dobry ?
Ziarno musi być dobrej jakości gleba żyzna a szkodniki wytępione .
Skupiając się tylko na efekcie końcowym na owocu a pomijając potrzebne do jego wyhodowania czynniki , wpadamy w pułapkę – „objawowego leczenia” .
Moja ulubiona część – paradoksy .
Dając - nie oczekuj – bo zatruwasz ziarno które siejesz .
Dbaj o grunt w którym siejesz aby był żyzny . Nic nie użyźniania lepiej niż miłość .
Wytęp szkodniki (bez podtekstów proszę) – owoce Twojej pracy są dla tych których chcesz nimi obdarować , nie dla tych którzy chcą je posiąść bez Twojej zgody .
Pozbywając się chwastów ze swojego życia pamiętaj aby pozbyć się ich z korzeniem aby nie odrastały . Tylko uważaj pozbywając się chwastów abyś nie uszkodził tego co chcesz aby rozkwitło w Twoim życiu .
Trudne – bo to co wartościowe lekko nie przychodzi .
Dużo sił ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz