Każdy jest kowalem własnego losu –
słyszeliście nie raz . Wielokrotnie słyszałem negowanie tego
stwierdzenia – bo co ma zrobić ktoś kto ….? No właśnie co ma
zrobić ktoś ?
A co ja bym zrobił ?
Nie jest ważne co ja bym zrobił ,
ważne jest co robi osoba, której problem dotyczy .
Tydzień temu
opublikowałem posta o drodze i celu . Wielokrotnie słyszałem ,a
przez ten ostatni tydzień także kilka razy zdążyłem usłyszeć i
przeczytać stwierdzenie „trzeba wyjść poza swoją strefę
komfortu „ . Mówią to osoby zajmujące się rozwojem i motywacją
. Nie myślałem w ubiegłą środę , że dopiszę pewną
kontynuację – ale dojdziemy do tego . Nie mam zamiaru podważać
słuszności stwierdzenia o potrzebie opuszczenia tak zwanej
bezpiecznej przystani .
Uważam wręcz , że to zdrowe aby poznawać
granice swoich możliwości ,a wtedy łatwiej radzimy sobie kiedy
spotka nas coś nowego .
Pytanie jednak
powraca – co ja bym zrobił .
Co powstrzymuje
ludzi przed działaniem , zafrapowało mnie ? Z rozmów jakie odbyłem
wniosek nasuwa mi się taki . Przede wszystkim to są obawy i
paradoksalnie nasze oczekiwania .
Co ciekawe nasze
obawy wynikają z naszych oczekiwań .
Zapewne parę osób
właśnie zakończyło czytanie tego artykułu , nie mam wpływu na
to, natomiast one może właśnie straciły szanse na pokonanie
spotykających ich w życiu trudności .
Do rzeczy : jak
ludzie wyobrażają sobie problem – i rozwiązanie problemu ?
Zazwyczaj widzą
sytuację, w której się znajdują , a w wyobraźni jako rezultat
widzą sytuację
odwrotną do
dyskomfortu jakiego doświadczają lub jaki odczuwają . Jest to
wyobrażenie dwóch
skrajności . Nie
mam pieniędzy, jestem biedny(niezależnie ile faktycznie mam), a
rozwiązaniem byłoby gdybym miał taką a taką kwotę . A pomiędzy
? Pustka . Kolejna sprawa ,co znaczy być biednym . Nie mam z kim
dzielić życia , jestem samotny . Nie poznaję nikogo z kim mógłbym
się związać . Jestem związany, ale nie jestem szczęśliwy, bo
wyobrażam sobie , że byłbym gdyby...
W przypadku
każdego z nas inne cele , pragnienia , marzenia blokowane są przez
wyobrażenie trudności w jego osiągnięciu, które rozbudowujemy w
swojej wyobraźni do gigantycznych rozmiarów .
A weźmy tak
atrakcyjność fizyczną . Jeśli jestem gruby ,to nie jestem
odbierany jako atrakcyjny przez innych – to moje założenie a nie
ocena innych . Rozczaruję teraz zapewne wiele osób, które marzą o
kształtach modelki czy sportsmena . Obraz atrakcyjności jest naszym
indywidualnym wyobrażeniem i zapewne nigdy nie będzie idealnie
zaspokajał gustu innych osób . Nie ma możliwości zadowolić
wszystkich . Na własnym przykładzie, gdy pozbyłem się zbędnego
balastu usłyszałem wiele komplementów , ale też kilka uwag nie
przychylnych co do zmiany .
Nawet moja żona,
chociaż zadowolona ze zmiany jaka zaszła w postaci poprawy
samopoczucia i stanu mojego zdrowia ,stwierdziła jednak , że jestem
mniej przyjemny do przytulania, bo moje ciało zrobiło się twarde .
A i parę postronnych osób stwierdziło , iż sympatyczniej
wyglądałem gdy byłem „misiowaty” i nie były to stwierdzenia
osób „misiowatych”.
Takie mają po
prostu gusta .
Gdyby moim celem
była zmiana fizyczna to miałbym dylemat , jak być „misiowatym”
a jednocześnie fit ? Skoro jednak podjęte działanie nie było
ukierunkowane na zadowolenie kogoś innego ,lecz poprawę mojej
kondycji fizycznej i mojego samopoczucia to wszelkie cudze oceny są poza
mną . Gdy ktoś jednak stara się zaspokoić oczekiwania innych co
do swojej osoby to … ponosi porażkę. Bo robiąc coś wbrew sobie
i tak nie zadowoli tych innych .
A jak ma się
oczekiwanie vs wynik ? Oczekującego efektów z dnia na dzień
najszybciej dopada – zniechęcenie . Jeśli masz wyobrażenie celu
jaki by Cię satysfakcjonował , a nie widzisz drogi prowadzącej do
tego celu , to jesteś wyjęty z realiów. W takim razie żaden cel
nie jest osiągalny . Metaforycznie - może się zdarzyć ,że
będzie ktoś próbował trafić strzelając na oślep .
Wady takiego
postępowania przeważają zasadniczo nad zaletami , pierwsza
to skuteczność porównywalna do loterii . Druga marnowanie amunicji
(TWOJEGO POTENCJAŁU), którą można by przeznaczyć na trafienie
kolejnego i następnego celu .
Jeśli ulegamy
wyobrażeniu celu na zasadzie kontrastu białe – czarne to cel
wielokrotnie wydaje się poza zasięgiem zatem nie podejmujemy
działań w ogóle aby się do niego zbliżyć . I to jest właśnie
starcie oczekiwań i obaw . Chcielibyśmy czegoś wielkiego ,tak
wielkiego , że się tego boimy .
Dlatego tkwimy tu
gdzie jesteśmy i nie ruszamy nawet o milimetr w kierunku tego czego
podobno pragniemy ?
A co ty byś
zrobił ?
Ok. W końcu
powiem , ale nie co bym zrobił, lecz co zrobiłem .
Żeby biegać
trzeba się nauczyć chodzić więc :
Gdy podjąłem
pracę nad sobą założyłem sobie plan i skrupulatnie go
przestrzegałem – nie to żeby nie zdarzyły mi się odstępstwa od
niego .
Starałem
się jednak skrupulatnie go realizować (SYSTEMATYCZNOŚĆ)
.
Nie
zakładałem celu na krótki ,czas bo wyznaczyłem sobie rok czasu na
dojście do efektu jaki zakładałem oraz założyłem ,że po
upływie roku będę kontynuował działania ,aby tego efektu nie
zmarnować (DŁUGOTERMINOWOŚĆ)
.
Co miesiąc
weryfikowałem efekty swojej pracy , a postępy motywowały mnie do
dalszej pracy .
A
brak postępów do szukania innego sposobu działania (KONTROLA)
.
Tak działając
osiągnąłem to co chciałem w połowę czasu jaki założyłem ,a
po upływie roku mogłem zapragnąć czegoś więcej ,nowy większy
cel , ten artykuł jest jednak o tym jak zacząć .
A o rosnącym w
miarę jedzenia apetycie może innym razem .
Konkludując-
jeśli masz zamiar wejść wyżej niż jesteś nie zakładaj ,że
jednym susem znajdziesz się tam gdzie inni wspinali się miesiącami
lub latami . W nagłówku umieściłem rysunek , znajdź drabinę jaka Tobie dobrze posłuży i szczebel za szczeblem podążaj za
pragnieniami .
Jeśli cel jest
odległy i dotarcie do niego pieszo zajęłoby lata , znajdź
podwózkę do sklepu z rowerami . Kup rower i dojedź nim do portu, a
tam wsiądziesz na statek, którym dopłyniesz na przeciwległą
półkulę .
Podziel drogę do
celu na etapy , jeśli któryś nastręcza Ci problemów , rozbierz
go także na drobniejsze . Rozpoczynając bieg na długim dystansie
nie zaczyna się od dużych kroków . Pierwszy jest krótki, aby w
ogóle ruszyć z miejsca , kolejne są rytmiczne i równe, aby
utrzymać tempo . Przemieszczamy się tak, by nie marnować zbędnie
sił i dopiero po przebyciu co najmniej połowy dystansu
przyspieszamy ,wyciągamy krok i finiszujemy do mety .
Jeśli myślisz ,
że nie jesteś w stanie zrobić czegoś to nie jest to spowodowane
trudnością osiągnięcia tego celu . Ale Twoim przekonaniem , że
nie jesteś w stanie pokonać drogi do niego .
Nie aspiruję do
bycia alfą i omegą , sam muszę nad sobą jeszcze dużo pracować
.
Wiem natomiast , że
jesteśmy wszyscy ofiarami naszych własnych wyobrażeń .A świadomość
tego daje mi przewagę ,bo mogę sam zdejmować tkwiące we mnie
blokady .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz