środa, 18 maja 2016

Wszyscy jesteśmy własnymi ofiarami ...






Każdy jest kowalem własnego losu – słyszeliście nie raz . Wielokrotnie słyszałem negowanie tego stwierdzenia – bo co ma zrobić ktoś kto ….? No właśnie co ma zrobić ktoś ?
A co ja bym zrobił ?
Nie jest ważne co ja bym zrobił , ważne jest co robi osoba, której problem dotyczy .
Tydzień temu opublikowałem posta o drodze i celu . Wielokrotnie słyszałem ,a przez ten ostatni tydzień także kilka razy zdążyłem usłyszeć i przeczytać stwierdzenie „trzeba wyjść poza swoją strefę komfortu „ . Mówią to osoby zajmujące się rozwojem i motywacją . Nie myślałem w ubiegłą środę , że dopiszę pewną kontynuację – ale dojdziemy do tego . Nie mam zamiaru podważać słuszności stwierdzenia o potrzebie opuszczenia tak zwanej bezpiecznej przystani .
 Uważam wręcz , że to zdrowe aby poznawać granice swoich możliwości ,a wtedy łatwiej radzimy sobie kiedy spotka nas coś nowego .
Pytanie jednak powraca – co ja bym zrobił .
Co powstrzymuje ludzi przed działaniem , zafrapowało mnie ? Z rozmów jakie odbyłem wniosek nasuwa mi się taki . Przede wszystkim to są obawy i paradoksalnie nasze oczekiwania .
Co ciekawe nasze obawy wynikają z naszych oczekiwań .
Zapewne parę osób właśnie zakończyło czytanie tego artykułu , nie mam wpływu na to, natomiast one może właśnie straciły szanse na pokonanie spotykających ich w życiu trudności .
Do rzeczy : jak ludzie wyobrażają sobie problem – i rozwiązanie problemu ?
Zazwyczaj widzą sytuację, w której się znajdują , a w wyobraźni jako rezultat widzą sytuację
odwrotną do dyskomfortu jakiego doświadczają lub jaki odczuwają . Jest to wyobrażenie dwóch
skrajności . Nie mam pieniędzy, jestem biedny(niezależnie ile faktycznie mam), a rozwiązaniem byłoby gdybym miał taką a taką kwotę . A pomiędzy ? Pustka . Kolejna sprawa ,co znaczy być biednym . Nie mam z kim dzielić życia , jestem samotny . Nie poznaję nikogo z kim mógłbym się związać . Jestem związany, ale nie jestem szczęśliwy, bo wyobrażam sobie , że byłbym gdyby...
W przypadku każdego z nas inne cele , pragnienia , marzenia blokowane są przez wyobrażenie trudności w jego osiągnięciu, które rozbudowujemy w swojej wyobraźni do gigantycznych rozmiarów .
A weźmy tak atrakcyjność fizyczną . Jeśli jestem gruby ,to nie jestem odbierany jako atrakcyjny przez innych – to moje założenie a nie ocena innych . Rozczaruję teraz zapewne wiele osób, które marzą o kształtach modelki czy sportsmena . Obraz atrakcyjności jest naszym indywidualnym wyobrażeniem i zapewne nigdy nie będzie idealnie zaspokajał gustu innych osób . Nie ma możliwości zadowolić wszystkich . Na własnym przykładzie, gdy pozbyłem się zbędnego balastu usłyszałem wiele komplementów , ale też kilka uwag nie przychylnych co do zmiany .
Nawet moja żona, chociaż zadowolona ze zmiany jaka zaszła w postaci poprawy samopoczucia i stanu mojego zdrowia ,stwierdziła jednak , że jestem mniej przyjemny do przytulania, bo moje ciało zrobiło się twarde . A i parę postronnych osób stwierdziło , iż sympatyczniej wyglądałem gdy byłem „misiowaty” i nie były to stwierdzenia osób „misiowatych”.
Takie mają po prostu gusta .
Gdyby moim celem była zmiana fizyczna to miałbym dylemat , jak być „misiowatym” a jednocześnie fit ? Skoro jednak podjęte działanie nie było ukierunkowane na zadowolenie kogoś innego ,lecz poprawę mojej kondycji fizycznej i mojego samopoczucia to wszelkie cudze oceny są poza mną . Gdy ktoś jednak stara się zaspokoić oczekiwania innych co do swojej osoby to … ponosi porażkę. Bo robiąc coś wbrew sobie i tak nie zadowoli tych innych .
A jak ma się oczekiwanie vs wynik ? Oczekującego efektów z dnia na dzień najszybciej dopada – zniechęcenie . Jeśli masz wyobrażenie celu jaki by Cię satysfakcjonował , a nie widzisz drogi prowadzącej do tego celu , to jesteś wyjęty z realiów. W takim razie żaden cel nie jest osiągalny . Metaforycznie - może się zdarzyć ,że będzie ktoś próbował trafić strzelając na oślep .
Wady takiego postępowania przeważają zasadniczo nad zaletami , pierwsza to skuteczność porównywalna do loterii . Druga marnowanie amunicji (TWOJEGO POTENCJAŁU), którą można by przeznaczyć na trafienie kolejnego i następnego celu .
Jeśli ulegamy wyobrażeniu celu na zasadzie kontrastu białe – czarne to cel wielokrotnie wydaje się poza zasięgiem zatem nie podejmujemy działań w ogóle aby się do niego zbliżyć . I to jest właśnie starcie oczekiwań i obaw . Chcielibyśmy czegoś wielkiego ,tak wielkiego , że się tego boimy .
Dlatego tkwimy tu gdzie jesteśmy i nie ruszamy nawet o milimetr w kierunku tego czego podobno pragniemy ?
A co ty byś zrobił ?
Ok. W końcu powiem , ale nie co bym zrobił, lecz co zrobiłem .
Żeby biegać trzeba się nauczyć chodzić więc :
Gdy podjąłem pracę nad sobą założyłem sobie plan i skrupulatnie go przestrzegałem – nie to żeby nie zdarzyły mi się odstępstwa od niego .
Starałem się jednak skrupulatnie go realizować (SYSTEMATYCZNOŚĆ) .
Nie zakładałem celu na krótki ,czas bo wyznaczyłem sobie rok czasu na dojście do efektu jaki zakładałem oraz założyłem ,że po upływie roku będę kontynuował działania ,aby tego efektu nie zmarnować (DŁUGOTERMINOWOŚĆ) .
Co miesiąc weryfikowałem efekty swojej pracy , a postępy motywowały mnie do dalszej pracy .
A brak postępów do szukania innego sposobu działania (KONTROLA) .
Tak działając osiągnąłem to co chciałem w połowę czasu jaki założyłem ,a po upływie roku mogłem zapragnąć czegoś więcej ,nowy większy cel , ten artykuł jest jednak o tym jak zacząć .
A o rosnącym w miarę jedzenia apetycie może innym razem .
Konkludując- jeśli masz zamiar wejść wyżej niż jesteś nie zakładaj ,że jednym susem znajdziesz się tam gdzie inni wspinali się miesiącami lub latami . W nagłówku umieściłem rysunek , znajdź drabinę jaka Tobie dobrze posłuży i szczebel za szczeblem podążaj za pragnieniami .
Jeśli cel jest odległy i dotarcie do niego pieszo zajęłoby lata , znajdź podwózkę do sklepu z rowerami . Kup rower i dojedź nim do portu, a tam wsiądziesz na statek, którym dopłyniesz na przeciwległą półkulę .
Podziel drogę do celu na etapy , jeśli któryś nastręcza Ci problemów , rozbierz go także na drobniejsze . Rozpoczynając bieg na długim dystansie nie zaczyna się od dużych kroków . Pierwszy jest krótki, aby w ogóle ruszyć z miejsca , kolejne są rytmiczne i równe, aby utrzymać tempo . Przemieszczamy się tak, by nie marnować zbędnie sił i dopiero po przebyciu co najmniej połowy dystansu przyspieszamy ,wyciągamy krok i finiszujemy do mety .
Jeśli myślisz , że nie jesteś w stanie zrobić czegoś to nie jest to spowodowane trudnością osiągnięcia tego celu . Ale Twoim przekonaniem , że nie jesteś w stanie pokonać drogi do niego .
Nie aspiruję do bycia alfą i omegą , sam muszę nad sobą jeszcze dużo pracować .
Wiem natomiast , że jesteśmy wszyscy ofiarami naszych własnych wyobrażeń .A świadomość tego daje mi przewagę ,bo mogę sam zdejmować tkwiące we mnie blokady .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz