czwartek, 18 sierpnia 2016

Wada


Korytarz poczekalnia do gabinetu lekarskiego. Siedzę już kilkanaście minut i wiem, że posiedzę jeszcze długo bo jest duża obsuwa w czasie przyjmowania pacjentów. Co jakiś czas ktoś przechodzi szukając gabinetu do którego ma się udać. Czasem jakaś pielęgniarka przejdzie. A to znów ktoś dołączy do kolejki pod gabinetem w którym przyjęcia i ja oczekuję.
Drzwi z klatki schodowej otwierają się jakoś dziwnie powoli. I w końcu wyłaniają się dwie postaci. Mężczyzna pewnie z osiemdziesiąt lat i przy jego boku kobieta w podobnym wieku. Ubrani ciepło jak na sierpień, pomyślałem, że u starszych ludzi inaczej już działa organizm i inaczej odbierają temperaturę. Pani nie jakoś wytwornie ale elegancko odziana. Garsonka jasno granatowa i ładnie dopełniające całości brązowe dodatki w postaci kapelusika, torebki w stylu królowej Elżbiety i pantofli na niskim obcasie. On zaś w brązowych spodniach na kant butach w tymże kolorze i beżowej kurtce długiej do pasa, krojem przypominającej trochę bluzę mundurową.             On wydawał się mierzyć z metr osiemdziesiąt wzrostu. Szedł tak wyprostowany, że przeszło mi przez myśl, iż pewnie jest emerytowanym wojskowym. Pani sięgała swemu towarzyszowi wzrostem do ramienia. Szli powoli pod rękę wspierając się na zmianę na siebie. Wzruszający to był widok.
Po chwili dotarli do gabinetu u którego drzwi i ja oczekiwałem. Usłyszałem od nich - dzień dobry - które wypowiedzieli jednocześnie a mimo to zabrzmiało bardzo naturalnie.
Odpowiedziałem im również – dzień dobry. Usiedli na krzesłach naprzeciw mnie
     - Pan też do doktora Kowalskiego. - Zapytał niskim przyjemnym niskim głosem spikera       radiowego 
     - Tak ja także.- Odpowiedziałem i dodałem –  Jest spore opóźnienie więc trochę jeszcze     poczekamy. Pan doktor wywołuje do gabinetu.
     - Nie ma pośpiechu odpowiedział staruszek. - Znów tym radiowym głosem którym pewnie uwiódł   swoją, partnerkę.
      Nie chciałem ale dzieliła nas tak niewielka przestrzeń, że zmuszony byłem słyszeć ich rozmowę choć nie rozmawiali wcale głośno. Żeby nie myśleli, iż się przysłuchuję wyciągnąłem telefon z kieszeni i zacząłem przeglądać zdjęcia. Potem sprawdziłem e-mail, następnie po usuwałem zbędne wiadomości sms. Cały czas jednak słyszałem jak rozmawiali i to jak rozmawiali. Od momentu jak usiedli cały czas byli zwróceni ku sobie, dłoń staruszki była zatopiona w dłoni mężczyzny. Już wiedziałem z kontekstów rozmowy, że są małżeństwem. Najbardziej zwróciło moją uwagę gdy rozmawiali było widać, że słuchają siebie nawzajem. Przyłapałem się na tym, że się gapię. Starałem się ich nie krępować a jednocześnie, chciałem patrzeć i słuchać.          Jak zaczarowany, nie mogłem się oderwać od magicznego sposobu rozmowy tych dwojga. Pomiędzy nimi była energia, aura, czułem to jakby namacalnie. A gdy usłyszałem ten fragment ich rozmowy.
     - A co z Twoją wadą serca? - Zapytała ona. W odpowiedzi usłyszała.
     - Nie mam żadnej wady serca i mam na to dowód.
     - Jaki? - Zapytała
     - Kocham Cię!
      Uśmiechnęła się jej twarz była znów twarzą dwudziestolatki. Delikatny pocałunek połączył na ułamek sekundy ich usta. Po czym ona oparła głowę na jego ramieniu. On uśmiechając się spoglądał na ich splecione dłonie. A mi w tym momencie obraz zrobił się jakiś nie ostry.        Wziąłem głęboki oddech i zdjąłem okulary, żeby je przeczyścić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz