Korytarz poczekalnia do gabinetu
lekarskiego. Siedzę już kilkanaście minut i wiem, że posiedzę
jeszcze długo bo jest duża obsuwa w czasie przyjmowania pacjentów. Co jakiś czas ktoś przechodzi szukając gabinetu do którego ma
się udać. Czasem jakaś pielęgniarka przejdzie. A to znów ktoś
dołączy do kolejki pod gabinetem w którym przyjęcia i ja oczekuję.
Drzwi z klatki schodowej otwierają się
jakoś dziwnie powoli. I w końcu wyłaniają się dwie postaci.
Mężczyzna pewnie z osiemdziesiąt lat i przy jego boku kobieta w
podobnym wieku. Ubrani ciepło jak na sierpień, pomyślałem, że
u starszych ludzi inaczej już działa organizm i inaczej odbierają
temperaturę. Pani nie jakoś wytwornie ale elegancko odziana.
Garsonka jasno granatowa i ładnie dopełniające całości brązowe
dodatki w postaci kapelusika, torebki w stylu królowej Elżbiety i
pantofli na niskim obcasie. On zaś w brązowych spodniach na kant
butach w tymże kolorze i beżowej kurtce długiej do pasa, krojem
przypominającej trochę bluzę mundurową. On wydawał się mierzyć
z metr osiemdziesiąt wzrostu. Szedł tak wyprostowany, że
przeszło mi przez myśl, iż pewnie jest emerytowanym wojskowym.
Pani sięgała swemu towarzyszowi wzrostem do ramienia. Szli powoli
pod rękę wspierając się na zmianę na siebie. Wzruszający to
był widok.
Po chwili dotarli do gabinetu u którego
drzwi i ja oczekiwałem. Usłyszałem od nich - dzień dobry - które
wypowiedzieli jednocześnie a mimo to zabrzmiało bardzo naturalnie.
Odpowiedziałem im również – dzień
dobry. Usiedli na krzesłach naprzeciw mnie
- Pan też do doktora Kowalskiego.
- Zapytał niskim przyjemnym niskim głosem spikera radiowego - Tak ja także.- Odpowiedziałem i dodałem – Jest spore opóźnienie więc trochę jeszcze poczekamy. Pan doktor wywołuje do gabinetu.
- Nie ma pośpiechu odpowiedział staruszek. - Znów tym radiowym głosem którym pewnie uwiódł swoją, partnerkę.
Nie chciałem ale
dzieliła nas tak niewielka przestrzeń, że zmuszony byłem słyszeć
ich rozmowę choć nie rozmawiali wcale głośno. Żeby nie myśleli, iż się przysłuchuję wyciągnąłem telefon z kieszeni i zacząłem
przeglądać zdjęcia. Potem sprawdziłem e-mail, następnie po
usuwałem zbędne wiadomości sms. Cały czas jednak słyszałem jak
rozmawiali i to jak rozmawiali. Od momentu jak usiedli cały czas
byli zwróceni ku sobie, dłoń staruszki była zatopiona w dłoni
mężczyzny. Już wiedziałem z kontekstów rozmowy, że są
małżeństwem. Najbardziej zwróciło moją uwagę gdy
rozmawiali było widać, że słuchają siebie nawzajem.
Przyłapałem się na tym, że się gapię. Starałem się ich nie
krępować a jednocześnie, chciałem patrzeć i słuchać. Jak
zaczarowany, nie mogłem się oderwać od magicznego sposobu rozmowy
tych dwojga. Pomiędzy nimi była energia, aura, czułem to jakby
namacalnie. A gdy usłyszałem ten fragment ich rozmowy.
- A co z Twoją wadą serca? -
Zapytała ona. W odpowiedzi usłyszała.- Nie mam żadnej wady serca i mam na to dowód.
- Jaki? - Zapytała
- Kocham Cię!
Uśmiechnęła się jej twarz była znów twarzą dwudziestolatki.
Delikatny pocałunek połączył na ułamek sekundy ich usta. Po
czym ona oparła głowę na jego ramieniu. On uśmiechając się spoglądał na ich splecione dłonie. A mi w tym momencie
obraz zrobił się jakiś nie ostry. Wziąłem głęboki oddech i
zdjąłem okulary, żeby je przeczyścić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz