czwartek, 8 września 2016

Gorzki miód ?

Niedziela nadszedł ten dzień ...
Biegnę już ponad dwie godziny i wiem , że jeszcze co najmniej drugie tyle przede mną .
Maraton to już nie są żarty . Czterdzieści dwa kilometry dystansu a słońce nie pieści , lecz dziś mam wrażenie wypija energię nie tylko ze mnie .Przed półmetkiem widać już kryzys u kilku osób. Po przekroczeniu połowy dystansu kilka się wykrusza z peletonu . Każdy kilometr przybliża nas do mety , jednak każdy kolejny jest coraz trudniejszy do przebiegnięcia . Ktoś mi powiedział kiedyś , że bieganie jest jak medytacja , modlitwa . Nie jest łatwo się modlić . Choć istotnie na takim dystansie można się wyłączyć . Tylko ja i muzyka wlewająca się do mych uszu ze słuchawek podłączonych do telefonu . Dwadzieścia pięć kilometrów , na pewno co nieco mnie boli , poczułbym to zapewne gdybym się zatrzymał . Dwadzieścia dziewięć to już prawie trzydzieści . A jak przekroczę trzydziesty drugi to zostanie tylko dziesięć . Dziesiątki biegałem już blisko dwieście razy – próbuję znaleźć sobie jakiś punkt zaczepienia myśli . Trzydziesty piąty kilometr kolejny punkt odżywiania. Na stoliku wśród kubeczków z napojami izotonicznymi widzę czip pomiarowy . Ktoś zgubił ? - nie pytam , stwierdzam – Zawodnik się wycofał i zostawił -słyszę od anioła który obdarowuje tu życiodajną energią . Jeszcze siedem kilometrów . Czuję się jakbym nie miał wnętrzności jakby wypełniała mnie próżnia . Bieganie – mistyczne doznanie ? Biegnę choć wydaje mi się , że stopy kleją się do podłoża .
Myślę o tym co działo się wczoraj a z zadumy wyrywa mnie dzwonek telefonu . Przywołuje do rzeczywistości w poniedziałkowe popołudnie .
   -Halo – Drżący znajomy kobiecy głos w słuchawce .
   -Witaj – Odpowiadam 
   -Mieliśmy się dziś spotkać , ale ja nie wiem czy dam radę . Jestem rozbita w drobne kawałki jak  kryształowy wazon . Jestem na rozdrożu i nie wiem co robić . Złożyłam do prokuratury zawiadomienie o przemocy domowej . Po tylu latach . Ale i tak mam wątpliwości . Muszę dowieźć jeszcze dokumenty z obdukcji lekarskiej . Byłam w domu po nie , i tam moja własna matka namawia mnie do wycofania sprawy . Nie wiem co robić ? Czuję jakbym się wspinała na wysoką górę . I boję się co zrobię ,i czego nie zrobię . - Zawsze bezpośrednia i wylewna w kontaktach . Niedawno poznana kobieta z którą mam podjąć pewne działania biznesowe .
   -Fakt , mieliśmy się spotkać . Jednak to nie jest chyba tak ważne , żeby tego nie można było przełożyć . To co Ty robisz w tym momencie jest wydaje mi się dla Ciebie ważniejsze .
   -Tak ale chciałam to usłyszeć , że się nie gniewasz , że przekładamy spotkanie . Potrzebuję choć tej pewności w tej mojej aktualnej huśtawce .
   -Masz moje zapewnienie , nie gniewam się . A Ty pomyśl .
Co się może zmienić jeśli doprowadzisz sprawę do końca ?
Co się może zmienić jeśli się wycofasz na tym etapie ?
Co możesz stracić jeśli doprowadzisz sprawę do końca ?
Co możesz stracić jeśli się wycofasz ?
   -Za dużo pytań …
  - Odpowiedz sobie na te . I wtedy podejmij decyzję . - Przez dwie trzy sekundy panowała cisza ,
             po czym ...
Biegnę choć wydaje mi się , że stopy kleją się do podłoża . Czasem w snach jest takie wrażenie . Podnoszenie stóp jest coraz trudniejsze , może jak wybiegnę z piachu na asfalt będzie lżej ? Nie , nie jest zmęczone stopy boleśnie odczuwają każde zetknięcie z twardym podłożem .               Jeszcze dwa kilometry . Asfalt odbija promieniowanie słoneczne potęgując odczucie gorąca . Jeszcze kilometr . Widzę w oddali metę . Czuję przypływ radości . Nie , nie pobiegnę wcale szybciej .
  -Nie ma odpowiedzi , ale otworzyły się jakieś drzwi w mojej głowie . Dziękuję …  
      Nie przegram gdy dotrę do mety , zawiodę jeśli ustanę .
Obojętnie od wyniku , jaki uzyskam . Jeśli dam z siebie wszystko , to na mecie woda będzie smakowała mi lepiej niż szampan .
Inaczej nawet miód będzie trącił goryczą .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz