Tydzień intensywnie trenowałem sztukę
komunikacji .
Poznawałem techniki o których nie
miałem pojęcia . A także pogłębiałem wiedzę w tematach, które
były mi znane powierzchownie . Poznając głęboko różne sposoby
funkcjonowania świata , przeszedłem proces głębszego poznania
siebie . Poznanie siebie , to najlepszy sposób nabrania do siebie
dystansu . Daje to prawdziwy komfort psychiczny . A wtedy możemy
korzystać z zasobów naszego umysłu w pełni . Zupełnie odwrotnie
niż gdy jesteśmy w nieuzasadnionym stresie , złości , smutku czy
innej negatywnej emocji . I mamy w takiej sytuacji wrażenie ,iż
ledwo pamiętamy jak się nazywamy .
Po ośmiu godzinach intensywnej nauki ,
ćwiczeń , treningu . Mieliśmy ochotę coś zjeść a przy tym
pogadać . Czasem nasze rozmowy nabierały terapeutycznego charakteru
. Gdy jedna osoba drugiej pomagała inaczej spojrzeć na jakieś
doświadczenia życiowe – najtrudniej być przecież obiektywnym
gdy coś dotyczy nas samych . Podczas jednej z takich rozmów
przypomniało mi się wydarzenie którego byłem świadkiem kilka lat
wcześniej . Zapewne nie przyszło by mi to na myśl s , gdybym
wcześniej nie otworzył umysłu podczas warsztatów.
Było to latem z sześć lat temu .
Byliśmy z żoną i naszym sześcioletnim wtedy synem na wakacjach w
Kamieniu Pomorskim . Tego dnia spędzaliśmy beztrosko czas
wylegując się na kocu rozłożonym nad brzegiem zalewu . I
spoglądaliśmy na leniwie poruszające się w oddali na wodzie żagle
. Za nami wznosił się stary zabytkowy mur z czerwonej cegły .
Zachowany od strony zalewu , kiedyś okalał całe miasto .
Przestrzeń między murem a nami dzieli brukowana jezdnia , ruch
pojazdów jest tutaj symboliczny . Dlatego nie dziwi widok
spacerującej jej środkiem dziewczynki . Na oko czteroletnia
blondyneczka , z włosami spiętymi w dwie kitki .
W jednoczęściowym pomarańczowym
stroju kąpielowym z obfitą falbanką na biodrach , co nadawało jej
wygląd sukienki . Szła boso trzymając w rączkach swoje sandałki
. Stawiała małe stópki tak jakby każde stąpnięcie było
odkryciem czegoś nowego . Kilkanaście metrów za nią podążali
zapewne jej rodzice , spokojnie acz bacznie śledzili poczynania
swojej pociechy . Gdy mijała nas , z sąsiedniego koca odezwała się
do niej korpulentna starsza pani słowami .
- Załóż buciki dziecko bo nóżki
pobrudzisz !-Nie , bo nie poczuję ziemi . - Starsza pani widać słyszała odpowiedź dziecka. Nie usłyszała jednak przekazu . Dlatego jeszcze chwilę prowadziła dialog ze sobą .
Pod nosem komentując odpowiedź dziewczynki i podsumowując jej opiekunów . Po czym zdegustowana wróciła do lustrowania kolorowego czasopisma .
Natomiast dziecko nie zawracając sobie głowy wędrowało dalej .
Często - nie zdajemy sobie sprawy z
tego , że za dużo myślimy a za mało czujemy .
A chyba jeszcze rzadziej zdajemy sobie
sprawę z tego , kto jest uczniem a kto nauczycielem