piątek, 23 września 2016

A TY CZUJESZ ?


Tydzień intensywnie trenowałem sztukę komunikacji .
Poznawałem techniki o których nie miałem pojęcia . A także pogłębiałem wiedzę w tematach, które były mi znane powierzchownie . Poznając głęboko różne sposoby funkcjonowania świata , przeszedłem proces głębszego poznania siebie . Poznanie siebie , to najlepszy sposób nabrania do siebie dystansu . Daje to prawdziwy komfort psychiczny . A wtedy możemy korzystać z zasobów naszego umysłu w pełni . Zupełnie odwrotnie niż gdy jesteśmy w nieuzasadnionym stresie , złości , smutku czy innej negatywnej emocji . I mamy w takiej sytuacji wrażenie ,iż ledwo pamiętamy jak się nazywamy .
Po ośmiu godzinach intensywnej nauki , ćwiczeń , treningu . Mieliśmy ochotę coś zjeść a przy tym pogadać . Czasem nasze rozmowy nabierały terapeutycznego charakteru . Gdy jedna osoba drugiej pomagała inaczej spojrzeć na jakieś doświadczenia życiowe – najtrudniej być przecież obiektywnym gdy coś dotyczy nas samych . Podczas jednej z takich rozmów przypomniało mi się wydarzenie którego byłem świadkiem kilka lat wcześniej . Zapewne nie przyszło by mi to na myśl s , gdybym wcześniej nie otworzył umysłu podczas warsztatów.
Było to latem z sześć lat temu . Byliśmy z żoną i naszym sześcioletnim wtedy synem na wakacjach w Kamieniu Pomorskim . Tego dnia spędzaliśmy beztrosko czas wylegując się na kocu rozłożonym nad brzegiem zalewu . I spoglądaliśmy na leniwie poruszające się w oddali na wodzie żagle . Za nami wznosił się stary zabytkowy mur z czerwonej cegły . Zachowany od strony zalewu , kiedyś okalał całe miasto . Przestrzeń między murem a nami dzieli brukowana jezdnia , ruch pojazdów jest tutaj symboliczny . Dlatego nie dziwi widok spacerującej jej środkiem dziewczynki . Na oko czteroletnia blondyneczka , z włosami spiętymi w dwie kitki .
W jednoczęściowym pomarańczowym stroju kąpielowym z obfitą falbanką na biodrach , co nadawało jej wygląd sukienki . Szła boso trzymając w rączkach swoje sandałki . Stawiała małe stópki tak jakby każde stąpnięcie było odkryciem czegoś nowego . Kilkanaście metrów za nią podążali zapewne jej rodzice , spokojnie acz bacznie śledzili poczynania swojej pociechy . Gdy mijała nas , z sąsiedniego koca odezwała się do niej korpulentna starsza pani słowami .
          - Załóż buciki dziecko bo nóżki pobrudzisz !
          -Nie , bo nie poczuję ziemi . - Starsza pani widać słyszała odpowiedź dziecka. Nie usłyszała jednak przekazu . Dlatego jeszcze chwilę prowadziła dialog ze sobą .
Pod nosem komentując odpowiedź dziewczynki i podsumowując jej opiekunów . Po czym zdegustowana wróciła do lustrowania kolorowego czasopisma .
               Natomiast dziecko nie zawracając sobie głowy wędrowało dalej .
Często - nie zdajemy sobie sprawy z tego , że za dużo myślimy a za mało czujemy .
A chyba jeszcze rzadziej zdajemy sobie sprawę z tego , kto jest uczniem a kto nauczycielem

czwartek, 8 września 2016

Gorzki miód ?

Niedziela nadszedł ten dzień ...
Biegnę już ponad dwie godziny i wiem , że jeszcze co najmniej drugie tyle przede mną .
Maraton to już nie są żarty . Czterdzieści dwa kilometry dystansu a słońce nie pieści , lecz dziś mam wrażenie wypija energię nie tylko ze mnie .Przed półmetkiem widać już kryzys u kilku osób. Po przekroczeniu połowy dystansu kilka się wykrusza z peletonu . Każdy kilometr przybliża nas do mety , jednak każdy kolejny jest coraz trudniejszy do przebiegnięcia . Ktoś mi powiedział kiedyś , że bieganie jest jak medytacja , modlitwa . Nie jest łatwo się modlić . Choć istotnie na takim dystansie można się wyłączyć . Tylko ja i muzyka wlewająca się do mych uszu ze słuchawek podłączonych do telefonu . Dwadzieścia pięć kilometrów , na pewno co nieco mnie boli , poczułbym to zapewne gdybym się zatrzymał . Dwadzieścia dziewięć to już prawie trzydzieści . A jak przekroczę trzydziesty drugi to zostanie tylko dziesięć . Dziesiątki biegałem już blisko dwieście razy – próbuję znaleźć sobie jakiś punkt zaczepienia myśli . Trzydziesty piąty kilometr kolejny punkt odżywiania. Na stoliku wśród kubeczków z napojami izotonicznymi widzę czip pomiarowy . Ktoś zgubił ? - nie pytam , stwierdzam – Zawodnik się wycofał i zostawił -słyszę od anioła który obdarowuje tu życiodajną energią . Jeszcze siedem kilometrów . Czuję się jakbym nie miał wnętrzności jakby wypełniała mnie próżnia . Bieganie – mistyczne doznanie ? Biegnę choć wydaje mi się , że stopy kleją się do podłoża .
Myślę o tym co działo się wczoraj a z zadumy wyrywa mnie dzwonek telefonu . Przywołuje do rzeczywistości w poniedziałkowe popołudnie .
   -Halo – Drżący znajomy kobiecy głos w słuchawce .
   -Witaj – Odpowiadam 
   -Mieliśmy się dziś spotkać , ale ja nie wiem czy dam radę . Jestem rozbita w drobne kawałki jak  kryształowy wazon . Jestem na rozdrożu i nie wiem co robić . Złożyłam do prokuratury zawiadomienie o przemocy domowej . Po tylu latach . Ale i tak mam wątpliwości . Muszę dowieźć jeszcze dokumenty z obdukcji lekarskiej . Byłam w domu po nie , i tam moja własna matka namawia mnie do wycofania sprawy . Nie wiem co robić ? Czuję jakbym się wspinała na wysoką górę . I boję się co zrobię ,i czego nie zrobię . - Zawsze bezpośrednia i wylewna w kontaktach . Niedawno poznana kobieta z którą mam podjąć pewne działania biznesowe .
   -Fakt , mieliśmy się spotkać . Jednak to nie jest chyba tak ważne , żeby tego nie można było przełożyć . To co Ty robisz w tym momencie jest wydaje mi się dla Ciebie ważniejsze .
   -Tak ale chciałam to usłyszeć , że się nie gniewasz , że przekładamy spotkanie . Potrzebuję choć tej pewności w tej mojej aktualnej huśtawce .
   -Masz moje zapewnienie , nie gniewam się . A Ty pomyśl .
Co się może zmienić jeśli doprowadzisz sprawę do końca ?
Co się może zmienić jeśli się wycofasz na tym etapie ?
Co możesz stracić jeśli doprowadzisz sprawę do końca ?
Co możesz stracić jeśli się wycofasz ?
   -Za dużo pytań …
  - Odpowiedz sobie na te . I wtedy podejmij decyzję . - Przez dwie trzy sekundy panowała cisza ,
             po czym ...
Biegnę choć wydaje mi się , że stopy kleją się do podłoża . Czasem w snach jest takie wrażenie . Podnoszenie stóp jest coraz trudniejsze , może jak wybiegnę z piachu na asfalt będzie lżej ? Nie , nie jest zmęczone stopy boleśnie odczuwają każde zetknięcie z twardym podłożem .               Jeszcze dwa kilometry . Asfalt odbija promieniowanie słoneczne potęgując odczucie gorąca . Jeszcze kilometr . Widzę w oddali metę . Czuję przypływ radości . Nie , nie pobiegnę wcale szybciej .
  -Nie ma odpowiedzi , ale otworzyły się jakieś drzwi w mojej głowie . Dziękuję …  
      Nie przegram gdy dotrę do mety , zawiodę jeśli ustanę .
Obojętnie od wyniku , jaki uzyskam . Jeśli dam z siebie wszystko , to na mecie woda będzie smakowała mi lepiej niż szampan .
Inaczej nawet miód będzie trącił goryczą .